Czarni zaczęli mecz świetnie. W ataku nie mylili się wszyscy, którzy brali się za zbijanie - Wachnik, Kooistra czy Westphal. Efektem było wyraźne prowadzenie na przerwach technicznych 8:4 i 16:12. Wtedy jednak ZAKSA przestałą popełniać błędy właśnie, które wcześniej jej się zdarzały i dołożyła do tego blok. Szybko zrobiło się 17:17, a chwilę później 19:22. Radomianie jeszcze się poderwali, po punktowej zagrywce Kooistry było 24:24, lecz później mimo kilku piłek w górze Czarnym nie udało się przełamać gości.
Ten pierwszy zmarnowany set długo siedział w głowie podopiecznych Roberta Prygla. Dość powiedzieć, ze drugiego zaczęli od 0:4 i trener szybko musiał brać czas. Ciąg dalszy tej partii to serial weryfikacji wideo, tak z jednej jak i z drugiej strony. Tak jak zmiany zaordynowane przez szkoleniowca Czarnych, nie zmieniło to jednak obrazu gry - ZAKSA pewnie wygrała, a Czarni w najlepszych momentach zmniejszyli dystans do rywali do 4 pkt. (11:15, 13:17, 19:23).
Odsłona trzecia od początku znów pod dyktando przyjezdnych. Nie pomógł powrót na boisko Kooistry. Skrócony zapis wyniku po pierwszej połowie seta wyglądał tak: 1:0, 1:3, 3:8, 7:13, 9:16. ZAKSA grała zmiennikami, ale mimo to do końca utrzymywała bezpieczną, kilkupunktową przewagę.
MVP meczu wybrano Dominika Witczaka.
Cerrad Czarni Radom - ZAKSA Kędzieżyn Koźle 0:3 (25:27, 19:25, 17:25)
Czarni: Neroj, Wachnik, Westphal, Kooistra, Kamiński, Piovarci, Filipowicz oraz Radomski, Gutkowski, Bołądź, Kędzsierski, Ostrowski
ZAKSA: Zagumny, Witczak, Wiśniewski, Kooy, Ruciak, Możdżonek, Gacek oraz Superlak, Lewis, Pilarz, Ferens