Dobrze skomentowali pojedynek Urugwaju i Anglii w TVP, że ten mecz nie powinien się tak szybko kończyć. Rzeczywiście, widowisko było przednie, nie zgodzę się jedynie z teza, iż Urusi zasłużyli na zwycięstwo. Najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis, ale – to wiadomo od dawna – futbol nie jest przecież sprawiedliwy. Nie podobało mi się również polaryzowanie przez komentatorów pojedynku Suarez – Rooney, w tym meczu błysnęło kilku innych graczy, a sam trener Urugwaju za najcenniejszego zawodnika meczu uznał Cavaniego. Świetnie też rozgrywał Lodeiro, ale tak się napracował, że szybko opadł z sił i został zmieniony. W Anglii wszystkich przyćmił swoja gra Baines. Oczywiście Suarez był także gwiazdą meczu, a jego powrót zmobilizował niezdarnych w spotkaniu Kostaryką rywali do dobrej gry zespołowej. Oby więcej takich spektakli! Prawdziwy tort z wisienką!
Nie nudziło też koneserów futbolu spotkanie Wybrzeża Kości Słoniowej z Kolumbią. Tu minimalnie lepsza była Kolumbia, której zawodnicy także na boisku znacznie więcej od rywala biegali (ponad 7 km w całym meczu). WKS był nierówne, z mniej jednak pewną grą obronną całego zespołu. Za to wyspiarze wykonali ponad 80 więcej cennych podań od rywali. Grali więc bardziej ekonomicznie. Szkoda by jednak byłl gdyby WKS odpadło z turnieju, bo potencjał ma.
O ostatnim meczu czwartkowym chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Nie tylko ze względu na bezbramkowy remis, ale jakość widowiska. Mało rośli Japończycy wrzucali non stop piłkę w pole karne Greków, z których strącaniem wysocy gracze Hellady nie mieli problemów. Ale ci z kolei nie atakowali9, gdyż większą część meczu po czerwonej kartce dla Katsouranisa w 38 min. (w efekcie 2-iej żółtej). 570:144 wynosi tez stosunek na korzyść stosunek dokładnych podań, ponadto przebiegli oni więcej o 7 km od rywali. Nuda, nuda, nuda i obydwie ekipom niczego ten wynik nie dał.