Na wrześniowej sesji rady, przypomnijmy, ZTE poprosiło o zgodę na rozwiązanie umowy o pracę z radnym, ponieważ nie ma już w przedsiębiorstwie stanowiska inspektora ds. BHP i przeciwpożarowych, które wcześniej Kazimierz Staszewski zajmował. Zaproponowano mu pracę w Agencji Ochrony Mienia Kuratela, która przejęła m.in. to zadanie. W ZTE natomiast radny mógłby być pracownikiem gospodarczym, ale tej oferty nie przyjął. - W lutym tego roku sąd postanowił, że od października 2010 jestem pracownikiem ZTE na poprzednim stanowisku i z wynagrodzeniem, jakie miałem w charakterze inspektora. I ja taką pracę jestem gotów podjąć. A pismo z prośbą o wyrażenie zgody na moje zwolnienie to nic innego, jak dalszy ciąg dyskryminacji mojej osoby – tłumaczył we wrześniu radnym Kazimierz Staszewski.
Przeciwko rozwiązaniu ze Staszewskim stosunku pracy opowiedziało się wtedy 22 radnych, nikt nie był przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Sprawa wróciła na poniedziałkowe posiedzenie RM. ZTE wystosowało pismo do rady, w którym domaga się usunięcia naruszenia prawa. Zdaniem firmy radni dopuścili się takiego naruszenia, kiedy nie wyrazili zgody na zwolnienie Kazimierza Staszewskiego. A zwolnienie jest – w opinii ZTE – jedynym wyjściem z patowej sytuacji: radny nie może pracować na poprzednim stanowisku, bo stanowiska już nie ma, a zamiennej funkcji nie przyjął.
Radni pozostawili pismo ZTE bez odpowiedzi – ani nie odrzucili, ani nie przyjęli skargi firmy.
ZTE ma 60 dni na zaskarżenie stanowiska rady do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.