"Polityka ma swoje prawa. W okresie przedwyboczym toniemy w masie ulotek, każde większe zebranie jest okazją do prezentacji kandydata. Wypada pokazać się na uroczystościach, należy zabrać głos na wiecu. Są jednak bariery, które nie powinny być przekraczane. Do takich, moim zdaniem, należą uroczystości kościelne. To szczególne miejsce i chwile w życiu każdego z nas, gdzie udaje się po modlitwę, wycieszenie, refleksje a nie po politykę. Tej jest aż za dużo przy innych okazjach" - pisze radny Platformy Obywatelskiej.
Zwraca uwagę, że 3 maja, podczas uroczystości kościelnych w trakcie nabożeństwa, głos zabrała poseł Marzena Wróbel.
"Nie po to by podkreślać wagę uroczystości, podziękować licznie zgromadzonym mieszkańcom Radomia, że pamiętają o swej historii ale po to by…. agitować. Dokładnie tak, agitować, bo 90% przemówienia Pani Poseł stanowiło omówienie projektu Solidarnej Polski dotyczącego zmian w nauczaniu historii. Było zatem o tym, że przed kościołem można złożyć podpis pod stosownym projektem, o tym, że tylko ona i jej klubowi koledzy o tym pomyśleli i że inni generalnie nie mają racji" - zauważa W. Wędzonka.
Na zakończenie konstatuje:
"Ambona to nie miejsce na spory metodyczne o nauczaniu. Nie jest to też miejsce do prezentowania swoich racji politycznych. Gdy się tak dzieje zanika granica między tym co jest sacrum i wkracza profanum".