Śledztwo zostało wszczęte 12 maja. - Dotyczy niedopełnienia w 2009 roku obowiązków przez prezydenta Andrzeja Kosztowniaka i jego zastępcę Roberta Skibę przez zaniechanie podjęcia działań i niezawiadomienie właściwego organu pomimo uzyskania informacji dotyczących nieprawidłowości finansowych związanych z funkcjonowaniem spółki RTBS Administrator oraz działania na szkodę interesu publicznego – powiedziała nam Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Przypomnijmy: chodzi o spotkanie w hotelu Wsola w połowie wrześniu 2009 roku, w którym uczestniczył prezes RTBS Administrator Karol F., jego zastępca Paweł Stępień oraz prezydent Kosztowniak i wiceprezydent Skiba. Rozmowa dotyczyła właśnie nieprawidłowości w spółce, a nagrał ją Paweł Stępień. Kiedy w kwietniu ubiegłego roku został zwolniony z pracy, poinformował prokuraturę o tym, co działo się w Administratorze i przekazał śledczym nagranie.
To ono m.in. stało się podstawą do postawienia w lutym tego roku zarzutów prezesowi RTBS Karolowi F. i prokurentowi spółki Błażejowi P., a w konsekwencji sporządzenia aktu oskarżenia. Obaj są oskarżeni o działanie na szkodę Administratora. Śledczy ustalili, że Karol F. otrzymał 2,3 tys. zł zwrotu kosztów za wyjazdy na szkolenia, a okazało się, że w nich nie uczestniczył. Spółka wydała też 2,7 tys. zł na koszty kateringu dla uczestników wyścigu „Solidarności”, a zaksięgowała je jako „koszt zarządzania wspólnotami mieszkaniowymi”. Karol F. Razem z Błażejem P. zdecydowali również o zwolnieniu jednego z pracowników z obowiązku świadczenia pracy i wypłacaniu mu co miesiąc przez pół roku kwoty 2,4 tys. zł brutto. W sumie Administrator stracił 18,6 tys. zł.
Proces Karola F.i Błażeja P. rozpocznie się w połowie czerwca.
Sprawa ma jeszcze jeden wątek. Kiedy prezydent Kosztowniak odwoływał Stępnia z funkcji wiceprezesa Administratora za „rażące naruszenie obowiązków służbowych”, ten miał mu zagrozić, że jeśli wypowiedzenia nie cofnie, Stępień ujawni nagrania ze spotkania we Wsoli. Prezydent poczuł się szantażowany i zawiadomił o tym fakcie prokuraturę. Prokuratura Rejonowa Radom - Wschód w grudniu ubiegłego roku uznała, że chociaż zachowanie Stępnia było naganne, to jednak działał w interesie społecznym, i sprawę umorzyła. Kosztowniak od tej decyzji odwołał się do sądu. Ale również sąd nie dopatrzył się w postępowaniu byłego wiceprezesa szantażu.
- Sąd zgodził się z prokuratorem, że działanie pana Stępnia nie było groźbą bezprawną. Otóż w czerwcu ubiegłego roku zmienił się przepis dotyczący zniesławienia i teraz nie popełnia przestępstwa ktoś, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną albo służący obronie społecznie uzasadnionego interesu – tłumaczy sędzia Justyna Mazur, rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu.
Paweł Stępień – jak napisał sąd w uzasadnieniu decyzji - zagroził opublikowaniem stenogramów rozmowy przeprowadzonej podczas spotkania we Wsoli. Ich treść jest zgodna z zapisem utrwalonym w formie cyfrowej i brak jest podstaw do twierdzenia, że dokonywano w nim jakichkolwiek zmian. Dokument oddaje więc wiernie przebieg rozmowy, użyte słownictwo, a co za tym idzie jest obiektywnie prawdziwy. Skoro dokument jest prawdziwy, a uczestniczący w spotkaniu we Wsoli byli osobami pełniącymi funkcje publiczne, to działania byłego wiceprezesa Administratora „stanowiło kontratyp art. 213 kodeksu karnego” (coś jest generalnie przestępstwem, ale w określonej sytuacji może nim nie być), więc groźba, jaką wysunął pod adresem prezydenta Kosztowniaka nie była groźbą bezprawną.