Do 2009 roku wszyscy, którzy chcieli otrzymać emeryturę, musieli przedstawić w ZUS-ie świadectwo pracy – dowód, że rozwiązali umowę z dotychczasowym pracodawcą. Po przyznaniu świadczenia mogli się zatrudnić na nowo; w tym samym miejscu lub w innym. Obowiązek zwalniania się z pracy zniesiono między 8 stycznia 2009 a 31 grudnia 2010 roku. Od stycznia tego roku znowu wszystkie osoby ubiegające się o emeryturę muszą rozwiązać stosunek pracy z pracodawcą, na rzecz którego wykonywały zatrudnienie bezpośrednio przed nabyciem prawa do emerytury. Jeśli tego nie zrobią, ZUS nie wypłaci im przyznanego świadczenia. A tym, którzy przechodzili na emeryturę między styczniem 2009 a grudniem 2010, i nie musieli zwalniać się z pracy, ustawodawca dał czas do końca września na decyzję: praca czy emerytura. Jeśli chcą nadal pobierać świadczenie, musieli do 30 września dostarczyć do ZUS-u świadectwo pracy. Jedną z takich osób jest Marian Strudziński. Tyle tylko, że Marian Strudziński jest urzędnikiem; nie może się zwolnić z pracy, zanieść do ZUS-u świadectwa i następnego dnia zatrudnić się na nowo. Ponieważ taki pracodawca, jak magistrat nie przyjmuje w ten sposób ludzi. Przepisy nakazują mu ogłosić konkurs na wakujące stanowisko.
- Ponieważ nie zrezygnowałem z pracy do końca września, moja emerytura została zawieszona – mówi Marian Strudziński. - Nie zgadzam się z taką deyzją. Zmiana zasad wypłaty świadczeń narusza moje prawa nabyte, łamie prawo własności i zasadę równości obywateli w życiu społecznym. Kiedy przyznawano mi świadczenie, nie musiałem zwalniać się z pracy; mam przyznaną emeryturę. Dlaczego teraz mi się ją zawiesza? To tak, jakby ktoś kupił samochód, miał akt własności, a po dwóch latach poprzedni właściciel przyszedł do niego i stwierdził nagle, że musi dopłacić i trzeba spisać nową umowę.
Marian Strudziński skonsultował się z prawnikami i zaczął organizować emerytów, którzy myślą podobnie jak on; dostaje e-maile z całej Polski. Postanowili zacząć od odwołania się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych od decyzji zawieszającej wypłatę ich świadczeń jako niekonstytucyjnej. Część osób takie odwołania złożyła, część dopiero złoży.
- Jeśli to nie poskutkuje, będziemy składać pozwy do sądu pracy, domagając się odwieszenia świadczeń. Jeżeli i to nie przyniesie efektu, zgłosimy sprawę do Trybunału Konstytucyjnego – zapowiada Marian Strudziński.