Nadzwyczajna sesja dotycząca zmian w oświacie została zwołana, przypomnijmy, na wniosek radnych opozycji. Porządek ułożony został tak, że każde z przekształceń było omawiane osobno, a swoje argumenty mogli zaprezentować rządzący, przedstawiciele szkół oraz radni. Chętnych do zabrania głosu było tak dużo, że posiedzenie zakończyło się przed godziną drugą w nocy.
Nie mam wątpliwości, że ta sesja była potrzebna; bardzo dobrze, że się odbyła. Po pierwsze przedstawiciele środowisk szkolnych mieli możliwość publicznego zaprezentowania swoich racji i swoich argumentów. Mogli też zadawać pytania. Cóż, na wiele z nich nie dostali nadal odpowiedzi – uważa Piotr Szprendałowicz, radny niezależny. - Posiedzenie pokazało także postawę władz Radomia w sprawie reorganizacji oświaty. Uświadomiło także tej władzy, że nie może się czuć bezkarna, że nie może poniżać mieszkańców. Według mnie to było upokarzanie, kiedy zwołuje się posiedzenie na godz. 12, specjalnie przedłuża poprzednią sesję i zaczyna drugą po godz. 15. Pokazała również determinację opozycji. Mam nadzieję, że ta determinacja spowoduje, że pan prezydent odstąpi od planowanych zmian.
Zdaniem Jakuba Kowalskiego, przewodniczącego klubu PiS poniedziałkowa sesja była ważna choćby dlatego, że każdy kto w sprawie planowanych przekształceń chciał zabrać głos, mógł się wypowiedzieć. - Mam też nadzieję, że te osoby, którym rzeczywiście zależy na pełnej informacji na temat uspołecznienia przedszkoli, taką informację uzyskały. Chodzi zwłaszcza o to, na czyj wniosek placówka może zostać sprywatyzowana. Pan prezydent po raz kolejny zapewnił, że przedszkole może przejąć pracownik tylko w tym przypadku, jeśli uzyska na to zgodę co najmniej połowy zatrudnionych w placówce – mówi Jakub Kowalski. - Generalnie jednak strony pozostały przy swoim zdaniu, nikt nikogo nie przekonał do swoich racji.
Jego zdaniem wszelkie wątpliwości w tej sprawie powinna rozwiać propozycja przewodniczącego RM Dariusza Wójcika – pracownicy, którzy nie chcą, by ich przedszkole zostało sprywatyzowane mogą do Biura Rady Miejskiej przynosić listy intencyjne z podpisami. Jeśli okaże się, że przeciwko uspołecznieniu są wszystkie placówki, nie będzie projektu uchwały na kolejnej sesji.
Także Adam Włodarczyk z SLD uważa, że sesja była potrzebna, choć mogła trwać krócej. - Przedstawiciele środowisk szkolnych wyrazili swoje zdanie w sposób wyważony i kulturalny. Natomiast okazało się, że rządzący na wiele pytań nie potrafią odpowiedzieć – mówi Adam Włodarczyk. - Nie usłyszeliśmy do końca posiedzenia, ile miasto do oświaty dokłada naprawdę. Owszem, prezydent i wiceprezydent powtarzali, że około 100 mln zł rocznie, ale kiedy radny Jan Pszczoła przytoczył dane, z których wynikało, że dokładamy tylko 30 mln zł, nikt mu nie zarzucił kłamstwa, nikt tego nie sprostował. Jak miasto chce przekształcać oświatę, skoro samo nie wie, ile pieniędzy ma i ile wydaje.
Damian Maciąg, radny Radomian Razem - Kocham Radom i członek speckomisji ds. reorganizacji oświaty przyznaje, że nie nadąża za zmianami zmian. - Wydawało mi się, że komisja przegłosowała likwidację ZSZ im. Jana Kilińskiego i „odzieżówki” i utworzenie na ich bazie jednej szkoły. Na sesji usłyszałem, że zlikwidowany ma być Zespół Szkół Odzieżowych, a część, której zlikwidować nie można, zostanie włączona do ZSZ. Zmieniła się też koncepcja miasta w sprawie przedszkoli i wygaszania szkół na Wierzbickiej – wylicza Damian Maciąg. I dodaje, że na część pytań przedstawiciele szkolnych środowisk nadal nie otrzymali odpowiedzi.