Krzysztof Sońta, za pośrednictwem dziennikarzy, pogratulował wszystkim, którzy w okręgu radomskim zdobyli mandaty. - Z wyjątkiem tej jednej osoby, której nie znam – zaznaczył były parlamentarzysta. I dodał: - Wybraliśmy bardzo dobrych posłów, którzy się już w pracy sejmowej sprawdzili. Wszyscy – poza tym jednym wyjątkiem – są bardzo mocno związani z Radomiem i regionem.
Krzysztof Sońta podsumował też swoją pracę na Wiejskiej. - Kiedy zostałem posłem, zdecydowałem, że poświęcę wykonywanie mandatu osobom wykluczonym, ubogim, niepełnosprawnym, bezdomnym. Czuję się spełniony jako poseł, bo w dużej mierze mi się udało pomóc tym ludziom. Jestem zadowolony z pełnienia mandatu – stwierdził.
Przypomniał, że nie był i nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ale startował z listy tej partii, bo uważa, że to jedyna formacja, która ma program dla Polski. - Chciałbym podziękować Prawu i Sprawiedliwości za gościnę, ale także za naukę, za pomoc, bo wiele się od swoich kolegów nauczyłem.
Zdaniem Krzysztofa Sońty kampania do parlamentu była wyjątkowa, bo prowadzona fair play. - To jest dobry objaw. Jestem zadowolony, że prowadziliśmy ja uczciwie. Owszem, były przypadki niszczenia plakatów i banerów, ale uważam je za przejaw chuligaństwa, a nie walki politycznej – mówił Krzysztof Sońta. Zdradził, że kampania kosztowała go 24 tys. zł.
Były poseł, z wykształcenia nauczyciel, był już w szkole, z której na czas pełnienia mandatu został urlopowany, żeby sprawdzić plan lekcji. - Ale chciałbym jeszcze trochę odpocząć – stwierdził. Zawodowo jest związany z Radomiem i zamierza tu pozostać. Krzysztof Sońta na razie nie myśli o starcie w wyborach do europarlamentu, rady miejskiej czy sejmu następnej kadencji, ale zamierza uczestniczyć nadal w życiu publicznym i spełniać się w pracy społecznej. - Jestem takim człowiekiem, że muszę robić to, co lubię – stwierdził. I dodał, że nadal jest do dyspozycji wykluczonych.