W 2010 roku w gminie Kowala podjęto decyzję o zakupie samochodu strażackiego na potrzeby lokalnej społeczności. Ogłoszono przetarg, zawierający specyfikację, szczegółowo opisującą oczekiwania kupującego.
Przetarg został rozstrzygnięty, jednak obaj radni postanowili wziąć sprawy we własne ręce. W tym celu odwiedzili kilka miast w Polsce. Rozpatrywali kilka ofert firm krajowych, sprawdzili również jedną ofertę w Niemczech. Właściwy - ich zdaniem - samochód znaleźli w Lublinie. Jednak miał on pewien mankament, był... za tani. Kosztował blisko 140 tys. zł, radni. przekonali jednak właścicieli firmy, że wóz strażacki powinien kosztować 150 tys. zł. Za taką też kwotę gmina zakupiła ten samochód. Różnica trafiła do kieszeni radnych, pomniejszona o podatek VAT od różnicy, jaki musiała zapłacić firma. Zanim jednak doszło do zakupu tego samochodu strażackiego, należało unieważnić już rozstrzygnięty przetarg, który wygrała firma z Sandomierza. Urzędnik odpowiedzialny za ten przetarg "znalazł" powód - okazało się, że wóz strażacki z Sandomierza był za długi i nie mieścił się w garażu. Samochód strażacki z Lublina był rzeczywiście krótszy o kilka centymetrów.
Zarzuty w tej sprawie, przedstawione przez Prokuraturę Rejonową Radom-Zachód, usłyszeli obaj radni. Sprawa z aktami oskarżenia trafiła do sądu.
Radni z Kowali usłyszeli zarzuty
Dwaj radni jednej z gmin z powiatu radomskiego wymusili łapówkę od firmys przedającej wóz strażacki. Aby transakcja doszła do skutku spowodowali anulowanie legalnie rozstrzygniętego przetargu. Sprawę wyjaśniali policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji zs. w Radomiu, z Wydziału do walki z korupcją. Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa Radom - Zachód.
Komentarze naszych czytelników
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu