- Postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego. Prokuratorzy nie stwierdzili, by jakikolwiek produkt, któremu skończył się termin przydatności do spożycia, był używany do sporządzania posiłków albo podawany pensjonariuszom. Nie doszło więc do przestępstwa. Owszem, przeterminowana żywność znajdowała się w magazynach DPS-u, ale za te nieprawidłowości zostały wypisane mandaty karne – wyjaśnia prokurator Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Przypomnijmy: pierwszą kontrolę w DPS-ie sanepid przeprowadził 15 marca. Znaleziono wtedy 35,4 kg przeterminowanej topionej goudy i 189,6 kg sera gouda pełnotłustego.
Magazynier-dietetyk ukarany został 500-złotowym mandatem, a nienadające się do spożycia produkty kazano zutylizować. Następnego dnia kierownictwo placówki poleciło pracownikom sprawdzenie, jaki termin przydatności do spożycia mają wszystkie artykuły znajdujące się w magazynach. Te, które mogły się popsuć, miały być wykorzystane w pierwszej kolejności, a nadwyżki - przekazane innym placówkom należącym do miasta. Drugą kontrolę w DPS-ie powiatowy inspektor sanitarny przeprowadził już 18 marca. Tym razem w dwóch nieoznakowanych magazynach znaleziono dżem z czarnej porzeczki (148,98 kg) z datą przydatności do spożycia do września 2010, płatki kukurydziane (72,5 kg), które można było jeść do 27 listopada 2010, musli śniadaniowe z rodzynkami (124,5 kg) z datą minimalnej trwałości 10 lipca 2010, mąkę pszenną (760 kg) z datą minimalnej trwałości do lutego 2011 i kaszę jęczmienną (20 kg) jadaną do listopada 2010 roku. Mandat w wysokości 500 zł otrzymał tym razem dyrektor DPS.
Wszystkie przeterminowane produkty pochodziły z darów, od fundacji Dać Sercom Nadzieję, a ich wartość wyceniono na ponad 5 tys. zł. Cała żywność z darów jest warta prawie 50 tys. zł.
O całej sytuacji sanepid powiadomił władze miasta. Na początku kwietnia DPS skontrolowali więc pracownicy Biura Kontroli i Rewizji oraz Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej UM. Okazało się, że taka ilość przeterminowanej żywności była wynikiem... przeglądania zapasów w magazynach. Produkty nie nadające się do jedzenia bowiem pracownicy po pierwszej kontroli i zgodnie z zalecaniami dyrekcji zgromadzili w jednym miejscu, ale nie zdążyli ich zutylizować przed ponownym przybyciem pracowników sanepidu. Zniszczono je dopiero później. Żaden przeterminowany artykuł nie trafił nigdy na stoły w DPS-ie.
Dyrektor placówki, dietetyk i kierownik działu administracyjno-gospodarczego zdecydowali się ponieść wspólnie koszty utylizacji przeterminowanej żywności, a kierownik i dietetyk zawarli ugodę w sprawie naprawienia szkody, czyli zwrócenia 5 tys. 79 zł za zmarnowane produkty; kwotę tę mają spłacać w ratach.