Kiedy radni uchwalili budżet na 2010 rok, plan przedstawiał się następująco – 804 mln zł dochody, 926 mln wydatki. Jednak plan finansowy był wielokrotnie zmieniany; wykonany budżet po stronie dochodów zamknął się kwotą 813 mln, a po stronie wydatków – 931 mln zł. Deficyt w ubiegłym roku wyniósł 118 mln zł. - Gminy, inaczej niż jest to w budżecie państwa, nie tworzą rezerw. Stąd zmiany w ciągu roku, bo na jakieś zadanie brakuje pieniędzy, albo przeciwnie – coś okazało się tańsze niż planowaliśmy. Te zmiany są nieuniknione – tłumaczył skarbnik miasta Sławomir Szlachetka.
Zadłużenie miasta za ubiegły rok sięgnęło 338 mln zł, co stanowi 41,5 proc. dochodów, a więc daleko jeszcze do granicznych 60 proc.
Komisja rewizyjna, podobnie jak Regionalna Izba Obrachunkowa pozytywnie zaopiniowały wykonanie budżetu za 2010 rok.
- Niektórzy mówili na tej sali o skoku cywilizacyjnym, jaki się dokonał w Radomiu. Tymczasem mamy w ciągu jednego zaledwie roku deficyt w wysokości 118 mln zł. To jest skok w przepaść. Pieniądze pożyczane to nie jest dobrodziejstwo, bo nie dość, że trzeba je oddać, to jeszcze trzeba za nie zapłacić. A mimo że tak intensywnie inwestowaliśmy, to i tak nie powstały nowe miejsca pracy – mówił szef klubu Radomianie Razem – Kocham Radom Kazimierz Woźniak.
Jan Pszczoła z SLD wyliczał inwestycje zaplanowane z rozmachem w ubiegłorocznym budżecie, na które ostatecznie nie przeznaczono nawet złotówki – ul. Beliny-Prażmowskiego, Witosa, Szydłowiecka, Mieszka I. _ Projekt budżetu był nadęty, medialnie. A z kredytu bardzo mało poszło na inwestycje, reszta pieniędzy została przejedzona – dowodził radny.
O rozbieżnościach między planami a wykonaniem mówił także Waldemar Kordziński z PO. - Regionalna Izba Obrachunkowa pozytywnie zaopiniowała wykonanie ubiegłorocznego budżetu, ale każe się zastanowić nad tym, co zostało zapisane w planie finansowym, a nie zostało zrobione – zauważył.
Jakub Kowalski, przewodniczący klubu radnych PiS wytknął kolegom, że nie mówią „o liczbach, tylko o błędach, które się każdej władzy zdarzają”. - Budżet jest żywym organizmem i to normalne, że się zmienia w ciągu roku. Ale sens tego budżetu się nie zmienił: to był budżet inwestycyjny. Wojska Polskiego, Dębowa, zespół szkół muzycznych, którego nam inne miasta zazdroszczą, kryta pływalnia na ul. Wyścigowej, pawilon ginekologiczno-położniczy. O tym państwo nie wspomnieliście, bo to jest państwu niewygodne. Mieszkańcy zresztą nie kupują tych państwa tanich sloganów i 5 grudnia 2010 roku powiedzieli „tak” prezydentowi Andrzejowi Kosztowniakowi – mówił Kowalski. Jego zdaniem polityka, którą prowadzi prezydent jest „rozsądna i bezpieczna”. Radomiowi nie grozi żadna zapaść finansowa; średnie zadłużenie miast na prawach powiatu wynosi 43,5 proc., a więc nasze miasto jest zadłużone nawet poniżej tej średniej. - Nam nic innego nie pozostaje, jak powiedzieć: udzielimy absolutorium, panie prezydencie – zakończył swoje wystąpienie szef klubu PiS.
Jak powiedział, tak się stało – za głosowało 15 radnych, 7 było przeciw, a 6 wstrzymało się od głosu.
Przewodniczący RM Dariusz Wójcik podziękował prezydentowi „za ciężką pracę”, a szóstce radnych za wstrzymanie się od głosu. Zenon Krawczyk, szef klubu SLD wyjaśnił, że Sojusz wstrzymał się od głosu, bo z jednej strony rządzący nie zrobili wszystkiego co mogli zrobić, z drugiej... - Nie chcemy się wpisywać w tę procedurę boksowania się między jedną a drugą partią – stwierdził.
To nie jest tak, że jestem w stu procentach zadowolony z tego, co zrobiliśmy w ubiegłym roku – zaznaczył prezydent Andrzej Kosztowniak dziękując za udzielenie absolutorium. I obiecał, że zastrzeżenia zgłoszone przez opozycję zostaną wzięte pod uwagę.