Czwartkowe spotkanie ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce Lee Feinsteina oraz Normana Eisena, ambasadora Stanów Zjednoczonych z Republiki Czech z prezydentem Andrzejem Kosztowniakiem miało charakter sentymentalny. Otóż obaj ambasadorzy mają polskie korzenie. – Córka najmłodszego brata mojego ojca przegląda archiwa w poszukiwaniu naszych korzeni – powiedział Norman Eisen.
Ambasador z Czech w środę wraz z rodziną udał się do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W tym miejscu, podczas II wojny światowej, przetrzymywana była jego matka, która pochodziła z Czechosłowacji. Ojciec Eisena urodził się w Szydłowcu. – W 50 proc. jestem Polakiem, w 50 – Czechem. Ale w 100 proc. jestem Amerykaninem – mówił żartobliwie Eisen.
Lee Feinstein bardzo cieszył się, że może towarzyszyć ambasadorowi z Czech w tej podróży. – Bardzo miło jest szukać polskich korzeni, które obaj mamy. Ponadto cieszy mnie spotkanie z uczniami I LO, którzy pokażą nam Radom – stwierdził Lee Feinstein.
Uczniowie „Kopernika” oprowadzą ambasadorów po Radomiu, pokazując im m. in. ul. Żeromskiego do Placu Kazimierza Wielkiego (lokalizacja bramy do „dużego” getta), ul. Wałową (lokalizacja jatek), ul. Podwalną: pozostałości synagogi oraz pomnik pamięci pomordowanych Żydów radomskich i Rynek, gdzie młodzież opowie o działającej tu niegdyś księgarni żydowskiej oraz pomocy udzielanej przez radomskich aptekarzy mieszkańcom getta.
Prezydent Andrzej Kosztowniak podczas konferencji podkreślił, że stosunki z ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce są bardzo dobre. – Zbliżyliśmy się dzięki projektowi American Corner. Liczę, że dalsza współpraca będzie równie owocna jak dotychczas – powiedział prezydent miasta.