Radni omawiając podczas poniedziałkowej sesji zalety i wady proponowanych stawek skupili się wyłącznie na projekcie uchwały podnoszącym podatki od nieruchomości.
Jakub Kowalski zauważył, że wszystkie samorządy szukają oszczędności i starają się w każdy możliwy sposób zwiększyć dochody, bo muszą rekompensować nakłada przez państwo coraz większe obowiązki, za którymi nie idą subwencje. - U nas kroki nie będą tak drastyczne, jak w innych gminach, ale musimy reagować na trudne czasy. Przez kilka ostatnich lat nie podnosiliśmy stawek podatków, bo mogliśmy sobie na to pozwolić. Teraz czas dobrobytu się skończył. Zwiększone stawki to nie widzimisię rządzących, ale ekonomiczna konieczność. Nie podniesiemy rąk do góry z radością. Ale podniesiemy je, bo tego wymaga od nas odpowiedzialność za stan miejskich finansów. Zwłaszcza, że nie proponujemy stawek maksymalnych – przekonywał.
Zdaniem Damiana Maciąga wysokie podatki oznaczają mniejszy rozwój miasta, bo ograniczają przedsiębiorczość; lepiej rozsądniej wydawać pieniądze niż podnosić opłaty lokalne. Piotr Szprendałowicz obliczył, że podwyżka da 5 mln zł i zastanawiał się, czy ta kwota warta jest społecznych skutków, jakie wyższe stawki przyniosą.
- Nie ma się czym chwalić, że przez kilka lat nie podnosiliśmy podatków, chociaż mogliśmy – sceptycyzmu nie krył Kazimierz Woźniak. - Gdybyśmy co roku zwiększali stawki o poziom inflacji, czyli o 4-5 proc., nie byłoby to tak dotkliwie odczuwalne. Mówimy tutaj, że interes społeczny nie pozwalał nam podnosić stawek... Jaki to jest interes społeczny, jeśli o 74 proc. podnosimy stawkę podatku od gruntu związanego z budownictwem mieszkaniowym? Owszem, to podatek dla spółdzielni, ale przecież zapłacą go mieszkańcy.
Wtórował mu Zenon Krawczyk, który zauważył, że radomskich przedsiębiorców podwyżki dotkną podwójnie – zapłacą wyższe stawki i od gruntu, i od budynków. Wiesław Wędzonka dodał, że koszty poniosą też radomianie – bo przedsiębiorcy podniosą ceny usług i towarów, by zrekompensować sobie wzrost stawek.
- Rozumiem opozycję, że krytykuje, bo taka jest rola opozycji. My też nie jesteśmy zadowoleni, że podnosimy stawki. Robimy to, bo musimy – przekonywał Dariusz Wójcik.
Prezydent Andrzej Kosztowniak nie ukrywał, że pieniądze z podniesionych podatków są miastu potrzebne, by normalnie funkcjonować. - Od tego jest opozycja, żeby krytykować, ale trzeba patrzeć realnie – mówił prezydent.
Radni spojrzeli realnie i 15 z nich (PiS i PSL) zagłosowało za podniesieniem stawek podatku od nieruchomości; 12 z opozycji było przeciw, a Teodora Słoń (Radomianie Razem) wstrzymała się od głosu. W przypadku projektu uchwały podnoszącego stawki podatku od środków transportowych za było 16 radnych, siedmiu głosowało przeciw, a trzech wstrzymało się od głosu.