Piątkowa wizyta minister zdrowia w Radomia miała związek z nową kampanią społeczną resortu mającą przypominać, zwłaszcza użytkownikom dróg, o zasadach pierwszej pomocy. - Chcemy, by kierowcy czy przechodnie, będący świadkami wypadku mieli świadomość, że od nich zależy przyszłość osoby rannej w takim zdarzeniu. Często te pierwsze cztery minuty, zanim przyjedzie karetka, decydują o życiu poszkodowanego. Niech to nie będą minuty stracone; powinniśmy wiedzieć, jak ratować życie rannego – tłumaczyła min. Kopacz cel kampanii.
Radomscy policjanci z KMP dostali 10 nowoczesnych, profesjonalnych zestawów pierwszej pomocy. W torbach poza bandażami, opatrunkami (nawet takimi do tamowania krwotoku po postrzale), nożyczkami czy rękawiczkami znalazły się: szyna do unieruchamiania złamanych kończyn, rurki i maseczki do robienia sztucznego oddychania, folia, którą można okryć ofiarę, by zapobiec utracie przez nią ciepłoty ciała czy kołnierze ortopedyczne. - Jest tu wszystko, co może być potrzebne ratownikom do przyjazdu karetki. Wiem, jak często policjanci są pierwsi na miejscu wypadku i chciałabym, żeby przede wszystkim radomscy, bo przecież stąd pochodzę, mieli te zestawy – mówiła Ewa Kopacz.
Poza apteczkami policjanci z drogówki otrzymali też ulotki, na których krok po kroku wyjaśniono podstawy postępowania z ofiarą wypadku. - Niech te instrukcje będą w każdym radiowozie, na wszelki wypadek – stwierdziła minister zdrowia.
Nadkomisarz Tomasz Chojecki, zastępca komendanta miejskiego policji w Radomiu przyznaje, że choć wszystkie radiowozy wyposażone są w apteczki, to znajdują się w nich głównie podstawowe rzeczy. - Nie ma w nich np. kołnierzy ortopedycznych czy maseczek do reanimacji. Te zestawy z ministerstwa są bardzo profesjonalne i bardzo nam potrzebne – nie krył zadowolenia. I nie miał żadnych obaw, czy funkcjonariusze będą umieli z nich skorzystać: wszyscy są przeszkoleni w zakresie udzielania pierwszej pomocy, a co jakiś czas KMP organizuje dodatkowe ćwiczenia.
Minister Ewa Kopacz chciała się jednak przekonać, jak z pierwszą pomocą radzą sobie radomscy kierowcy. Pojechała więc z patrolem na ul. Żółkiewskiego. Tu czekali już strażacy i ratownicy medyczni oraz fantom, na którym można było sprawdzić swoje umiejętności robienia sztucznego oddychania i masażu serca. Żaden z kierowców nie odmówił poddania się egzaminowi. - Sprawdzamy najpierw, czy poszkodowany jest przytomny. Tak. Jest nieprzytomny. Co teraz? Dobrze, próbujemy mu przywrócić oddech. Ile ucisków na klatkę piersiową? Ile wdechów? - pytała i podpowiadała pani minister. Podpowiadała też, jak najlepiej ułożyć ręce na klatce piersiowej, jaką postawę przyjąć. O, dziwo, większość ćwiczących na fantomie ze sztucznym oddychaniem nie miała problemu. Gorzej było, gdy przyszło do podania... numeru telefonu pogotowia; większość kierowców wymieniała 112, z przypomnieniem sobie, że pogotowie to trzy dziewiątki, były problemy. Wszystkim więc uczestnikom szybkiego sprawdzianu z udzielania pierwszej pomocy przydadzą się opaski na rękę z tym numerem, które na zakończenie dostali. Dla zaciekawionych eksperymentem pociech kierowców były małe misie-maskotki.
Ktoś może powiedzieć, że to element kampanii wyborczej. Cóż, zawsze jest jakaś kampania... I zawsze zdarzają się wypadki. Mnie chodzi o to, żeby umieć ratować życie i nie bać się tego robić – stwierdziła min. Kopacz.