- Bezrobocie w regionie rośnie czy może spada?
- Rośnie. Na koniec września mieliśmy zarejestrowane 34 872 osoby, czyli o 220 więcej niż było na koniec sierpnia. W samym Radomiu bezrobotnych jest ponad 19 tys., w powiecie radomskim – ponad 15 tys. W ciągu kilku ostatnich lat nie odnotowaliśmy jakiejś bardzo widocznej poprawy na lepsze, ale nie ma też spektakularnego, alarmującego wzrostu bezrobocia. Latem jest generalnie niższe, a to ze względu na rozmaitość prac sezonowych, w miesiącach zimowych wzrasta.
- Kim są bezrobotni z regionu radomskiego?
- Wśród zarejestrowanych najwięcej, bo aż 64 proc. jest osób długotrwale bezrobotnych. Drugą grupę pod względem liczebności stanowią bezrobotni bez kwalifikacji. Jest ich aż 35 proc.; wśród nich są absolwenci liceów ogólnokształcących, gimnazjów, a nawet podstawówek.
- Urzędy pracy mogą pomagać rozdzielając pieniądze na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu...
- Przy takim bezrobociu nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami, bez wsparcia centralnego. Do tego roku pieniądze na aktywne formy dzielił resort pracy, teraz jest to w gestii Ministerstwa Finansów, który zarządza Funduszem Pracy, czyli składkami od pracowników, które powinny być przeznaczone na wspieranie rynku pracy. W ostatnich latach dostawaliśmy 42 mln zł, 60 mln, w ubiegłym roku 70 mln. Na ten rok resort dał nam 25 mln zł. Na wniosek wszystkich urzędów pracy w kraju resort pracy wysłał do ministra finansów pięć wniosków o zwiększenie tej puli, ale jeden spotkał się z odpowiedzią negatywną, a pozostałe w ogóle zostały bez odpowiedzi. Najwyraźniej ministrowi Rostkowskiemu brakuje wyobraźni, kiedy skąpi pieniędzy na aktywne formy. Bo przecież one wracałyby do budżetu w postaci składek płaconych przez byłych bezrobotnych, którzy założyli działalność lub ktoś ich zatrudnił. A im mniej pieniędzy na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, tym – w rezultacie – więcej wydanych pieniędzy z budżetu państwa. Bezrobotni dostają zasiłki od nas, maja opłacona składkę zdrowotną, ale często o dodatkową pomoc zwracają się MOPS-u.
Najlepiej fakt, jak ważne są pieniądze na aktywne formy, ilustrują liczby. W ubiegłym roku dzięki nim powstało 1019 firm, w tym roku – tylko 330. Przed rokiem mogliśmy zrefundować 670 nowych miejsc pracy, w tym – 280. W ubiegłym roku mieliśmy 3,5 tys. staży, w tym – zaledwie ponad tysiąc. To są zawsze efektywnie wydane pieniądze. Ci, którzy otrzymują pieniądze na rozpoczęcie działalności gospodarczej, muszą utrzymać firmę co najmniej przez rok. Nie dość, że ją utrzymują, co przecież sprawdzamy, to ją rozwijają zazwyczaj, zatrudniają w niej ludzi, a więc zmniejszają bezrobocie.
Na dodatek mniejsza pula pieniędzy na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu oznacza także dezorganizację samego urzędu pracy. Ponieważ co roku od kwoty, jaką otrzymujemy na ten cel, dostajemy w następnym 7 proc. na zatrudnienie. Między 7 proc. z kwoty 70 mln i 7 proc. z 25 jest ogromna różnica. W PUP-ie pracuje w tej chwili 165 osób, a ponadto mamy 100 pracowników kontraktowych, to są głównie doradcy zawodowi i pośrednicy pracy. Przy takiej skali bezrobocia wszyscy są niezbędni. Ten 7-procentowy odpis z 25 mln zł wystarczy dla 60 osób. A co z pozostałymi? Zresztą reguluje to Rozporządzenie Ministra Pracy o tzw. standardach usług. Jak by to wyglądało, gdybyśmy w PUP-ie musieli zastosować zwolnienia grupowe? Napisaliśmy projekt do WUP-u i będziemy mieć pieniądze na 10 osób. O kolejne poproszę władze powiatu – zaproponuję, by pieniądze, które powiat zwykle przeznacza na podwyżki dla pracowników naszego urzędu, wykorzystać na utrzymanie zatrudnienia kontraktowego. Nie chcę nikogo zwalniać, ale nie wiem, czy mi się uda.
- Jaka kwota na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu satysfakcjonowałaby Powiatowy Urząd Pracy w Radomiu?
- Przy takim bezrobociu niezbędne minimum to 50 mln zł. Ale każdą kwotę powyżej też jesteśmy w stanie racjonalnie wydać z pożytkiem dla osób pozostających bez pracy.