To kolejna odsłona sporu między władzami miasta a władzami powiatu dotycząca zasad utrzymywania pośredniaka. Porozumienie w tej sprawie na rok 2012 nadal nie jest podpisane, ponieważ oba samorządy różnią się w kwestii finansowania PUP-u. Starostwo żąda 5,7 mln zł, miasto jest gotowe wyłożyć o 400 tys. zł mniej.
Przed dwoma tygodniami władze powiatu wystosowały do prezydenta Radomia pismo, w którym domagały się podpisania porozumienia o wspólnym utrzymaniu urzędu pracy, a także zażądały zapłacenia styczniowej „raty”. Gdyby miasto tych żądań nie spełniło w ciągu siedmiu dni od daty otrzymania wezwania, powiat skieruje sprawę do sądu.
- Przypadająca na miasto część kosztów utrzymania Powiatowego Urzędu Pracy za styczeń to 612 tys. zł i tyle zażądaliśmy. Wydatki w pierwszym miesiącu roku są zawsze większe; PUP musiał choćby wypłacić trzynastki – tłumaczy Marek Oleszczuk, rzecznik prasowy starosty radomskiego. - Miasto, owszem, po wezwaniu przekazało nam pieniądze, ale zaledwie 450 tys. zł; dokładnie dwunastą część kwoty, którą na utrzymanie PUP-u zapisało w swoim budżecie. To za mało, więc wezwiemy miasto to przelania brakujących ponad 160 tys. zł.
Starostwo zamierza poczekać na odpowiedź miasta na to kolejne wezwanie i dopiero potem zdecyduje, czy prosić o rozstrzygnięcie sąd.
Wiceprezydent Anna Kwiecień przyznaje, że między tym, co powiat zażądał za styczeń a kwotą, którą miasto przelało, jest różnica. - W sytuacji, kiedy nie mamy podpisanego ze starostwem porozumienia o współfinansowaniu PUP-u na ten rok, pieniądze za styczeń musieliśmy wypłacić na jakiejś podstawie. Taką podstawą jest, owszem, wezwanie do zapłaty. Ale w uchwalonym na 2012 rok budżecie na funkcjonowanie urzędu pracy zapisana została kwota 5 mln 400 tys. zł i także do tego zapisu musimy się stosować. Za styczeń przelaliśmy więc jedną dwunastą tej sumy – tłumaczy wiceprezydent Kwiecień.
W kwestii podwyższenia do 5,7 mln zł całorocznego udziału w kosztach funkcjonowania pośredniaka miasto pozostaje przy swoim, już wielokrotnie wyrażanym, stanowisku.