Kilka miesięcy temu prezydent Andrzej Kosztowniak zapowiadał, że spółka Port Lotniczy Radom ogłosi przetarg na wybór firmy, która doradzi, jak i gdzie znaleźć kogoś, kto zainwestuje pieniądze w lotnisko na Sadkowie. Ów konkurs miał być rozstrzygnięty do końca marca. Nie tylko nie został – spółka nawet go nie ogłosiła.
- Firmy konsultingowe za poszukiwanie inwestora życzą sobie od 0,5 do 1,5 mln zł i nie gwarantują sukcesu – stwierdził prezes spółki Tomasz Siwak rekomendując radnym projekt uchwały o zmianie zasad wnoszenia, cofania i zbywania akcji gminy w spółce Port Lotniczy Radom S.A. Zgodnie z nim prezydent bez zgody rady będzie mógł zbyć do 75 proc. akcji spółki. - W ten sposób dajemy czytelny sygnał, że miasto chce mieć lotnisko – przekonywał prezes Siwak.
To jedyna sytuacja, kiedy możemy pozyskać inwestora – wtórował ma członek zarządu spółki Adam Klinert. I pogroził: - Możemy też prosić gminę o dokapitalizowanie.
Opozycja nie bardzo mogła zrozumieć, w jaki sposób zgoda na zbywanie akcji Portu Lotniczego ma umożliwić spółce znalezienie inwestora strategicznego, bo przecież może szukać i bez uchwały. Ale tego związku przyczynowo-skutkowego nikt im nie wyjaśnił. - To jest uchwała zbyt daleko idąca i nieprecyzyjna – skwitował Kazimierz Woźniak. Zenon Krawczyk był podobnego zdania: - Nikt nie neguje, że trzeba znaleźć inwestora dla lotniska. Ale dlaczego takie uprawnienia dla prezydenta? Rada może się zbierać nawet co tydzień, jeśli ten inwestor się pojawi i będzie chciał kupić akcje.
Pytań i wątpliwości było zresztą dużo więcej; radni korzystali z okazji, że szefostwo Portu Lotniczego przyszło na sesję i mogą się informować u źródła. Pytano głównie o to, na jakim etapie jest tworzenie lotniska. Tomasz Siwak poinformował, że w najbliższych dniach zostanie złożony wniosek na prowadzenie działalności lotniskowej; cały czas trwa procedura uzyskiwania pozwolenia na wpisanie radomskiego lotniska do rejestru lotnisk cywilnych. Powinna się zakończyć jesienią.
Siwak przypomniał, że kapitał zakładowy spółki to zaledwie 22,5 mln zł i z takimi pieniędzmi nie ma co myśleć o budowie lotniska. - Na początek potrzebujemy 150 mln zł, docelowo – 0,5 mld – stwierdził. I dodał, że trzeba liczyć się z tym, iż lotnisko przez kilka, a może nawet kilkanaście lat, będzie przynosić straty; tak jest np. w Łodzi. Na razie zresztą trudno powiedzieć, czy na Sadkowie powstanie port wyłącznie pasażerski czy osobowo-towarowy.
Radni chcieli też wiedzieć, jaka jest kondycja spółki. Adam Klinert wyjaśnił, że koszty działalności wynoszą ok. 1 mln zł rocznie, a zysk za ubiegły rok to 175 tys. zł. Port Lotniczy utrzymuje się z lokat bankowych i zysku ze współorganizowania Air Show.
Za projektem uchwały opowiedziało się 17 radnych, pięciu było przeciw (SLD i niezależny Piotr Szprendałowicz) i pięciu wstrzymało się od głosu.