O zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia wnioskowała, jak stwierdził przewodniczący Dariusz Wójcik, grupa radnych. Prezydent Andrzej Kosztowniak nie ukrywał jednak, że sesja odbywa się dlatego, że politycy Platformy Obywatelskiej zbojkotowali ubiegłotygodniowe spotkanie ponad podziałami, które odbywa się na wniosek prezydenta właśnie. A na spotkaniu miała być omawiana kwestia perspektyw na unijną pomoc – nie dość, że Radom dostaje niewielkie pieniądze, to jeszcze żaden wniosek magistratu do Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju nie został uwzględniony.
Radom z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego i Kapitału Ludzkiego pozyskał - jak powiedział Sebastian Murawski, dyrektor wydziału funduszy unijnych – łącznie 780 mln zł. Tymczasem mniejsze miasta na Mazowszu i mające mniejsze bezrobocie dostają tej pomocy znacznie więcej. Na dodatek istnieje niebezpieczeństwo, że w następnej perspektywie finansowej, na lata 2014-20, Mazowsze, w którym Radom miał nieszczęście się znaleźć, może w ogóle nie dostać unijnego wsparcia, bo generalnie mazowieckie jest zaliczane do regionów najbogatszych.
- Z przygotowywanych koncepcji i programów rozwoju Polski widać wyraźnie, że Polska do 2030 roku iść będzie dwiema prędkościami – określone zostały lokomotywy wzrostu, ale miast tej wielkości co Radom tam nie uwzględniono. To jest zaprzeczenie polityki spójności, którą propaguje Unia Europejska – mówił prezydent Kosztowniak. Jego zdaniem ratunkiem dla Radomia i powiatów dawnego woj. radomskiego jest utworzenie z nich subregionu i dołączenie go do tzw. ściany wschodniej. - To jest podstawowa rzecz do pozyskiwania środków z Unii w latach 2014-20 – stwierdził prezydent. - Moja prośba do parlamentarzystów: naciskajcie, żeby tak się stało.
W dyskusji głos najpierw zabrali właśnie parlamentarzyści. Poseł Krzysztof Sońta opowiedział, jak to pochodzący z Radomia kurator oświaty Karol Semik podzielił pieniądze na letni wypoczynek dla dzieci – z 2,5 mln zł Warszawa dostała 1,5 mln, Płock 400 tys., a Radom tylko 200 tys. - Nie wolno ludzi z takim podejściem dopuszczać do władzy – grzmiał poseł; jego zdaniem Semik powinien dbać przede wszystkim o swoje rodzinne miasto. - Platforma Obywatelska i rząd podejmują krzywdzące decyzje wobec tego regionu. Ta partia jest chora na władzę i ma kompleks Radomia. Nigdy nie będzie dobrze, póki PO jest przy władzy. Panowie radni z PO, jesteście po prostu nieudaczni.
- To nie rząd ma kompleks Radomia – prostował poseł Radosław Witkowski. I przypomniał, że tworzenie tzw. ściany wschodniej było negocjowane w 2007 roku, czyli za rządów PiS-u. Wtedy miasto nie aspirowało, by znaleźć się po tej stronie Polski. On sam natomiast, z samorządowcami gmin ościennych, w marcu tego roku postulował, by w koncepcji przestrzennego zagospodarowania Polski Radom został zapisany jako ośrodek rozwoju regionalnego, co zostało uwzględnione. - Za trzy tygodnie Polska obejmie prezydencję w UE. Jest jeszcze czas na negocjacje dotyczące perspektywy finansowej na kata 2014-20; tak naprawdę zaczną się one dopiero w przyszłym roku – uspokajał poseł. I zapewnił, że on się nie wycofuje z deklaracji, że będzie walczył o utworzenie subregionu radomskiego.
Kolejne głosy w dyskusji były w zasadzie polemiką z Witkowskim. Jakub Kowalski stwierdził wprost: - Siedziałem do tej pory na tej sesji z szacunku dla parlamentarzystów, ale dalej nie zamierzam w takiej formule posiedzenia, jaką zaproponował poseł Witkowski uczestniczyć. Obrzydził mi ten temat. I wyszedł.
Najwyraźniej obrzydzenia do tematu – i do posła Witkowskiego – nie czuł prezydent Kosztowniak, który w czasie posiedzenia przysiadł się wraz z senatorem Wojciechem Skurkiewiczem do parlamentarzysty PO; panowie ucięli sobie wcale niekrótką pogawędkę.
Znacznie wcześniej niż Jakub Kowalski salę obrad opuścił poseł Sońta, czego nie omieszkał zauważyć Zenon Krawczyk: - Pan poseł rzucił parę haseł, narobił zamieszania i, jak zwykle, wyszedł.
Do końca trzygodzinnej sesji z grona zaproszonych parlamentarzystów pozostała tylko Marzena Wróbel. Towarzyszyło jej zaledwie 14 radnych (chwilami nawet 13). Pozostała czternastka – poza Kowalskim – wychodziła w trakcie nadzwyczajnego posiedzenia po cichutku i bez usprawiedliwiania się na mównicy.