– Jak długo jest Pan taksówkarzem?
– Jeżdżę od roku 1988 roku, czyli ponad 20 lat. I przez cały ten czas pracowałem w Radomiu.
– Ceny paliw cały czas idą w górę. Jak to się przekłada na Pana pracę?
– Po prostu coraz mniej się pracuje, ludzie mało jeżdżą, bo jest drogo i nie ma się im co dziwić. Jakiś czas temu zdrożała też stawka za taksówkę, ale w górę poszłył również opłaty: ZUS, paliwo, naprawy. Wszystko zdrożało, nie tylko taksówka. Nasza podwyżka była jedynie wypadkową tych wymienionych...
– Czy sytuacja taksówkarzy stała się przez to trudniejsza?
– Oczywiście. Trudno się teraz utrzymać, jeśli koszty na taksówce wynoszą ponad 2 000 zł miesięcznie. To trzeba zarobić trochę pieniędzy, żeby zainwestować w biznes. Już na sam początek trzeba kupić kasę fiskalną za ok. 2 000 zł. Kogut na dach to koszt ok 300 – 400 zł, oznakowanie samochodu to ok. 100 zł. A i później są jeszcze dodatkowe koszty. Wszystko trzeba kupić za swoje pieniądze. Jeśli się pracuje w firmie, płaci się składkę na utrzymanie firmy. W naszej firmie to jest 250 zł miesięcznie.
– Nadal planuje Pan pracować w zawodzie taksówkarza?
– W moim wieku to już nie mam wyjścia. Kiedyś ta praca była przyjemna, ale dzisiaj dla mnie to zło konieczne. W tej chwili nie ma gdzie pracować i trzeba robić to co można. Pytanie tylko jak długo.
– Czy ten zawód ma jakieś zalety?
– Zaletą jest tylko to, że człowiek jest nie jest od nikogo uzależniony.