Projekt uchwały zwiększającej limit sprzedaży alkoholu wrócił na sesję. Na poprzednim posiedzeniu propozycję zwiększenia liczby sklepów z napojami wysokoprocentowymi z 350 do 500, a lokali z 200 do 350 zdjęto z porządku obrad. W poniedziałek radni ponownie zmierzyli się z problemem, ale w nieco innym kształcie – prezydencki projekt uchwały przewidywał zwiększenie limitu sklepów do 400, a nie do pół tysiąca. Jak wyjaśniła na poniedziałkowym posiedzeniu wiceprezydent Anna Kwiecień, w Radomiu jest już 350 sklepów z napojami wyskokowymi, więc więcej koncesji udzielić nie można , a w kolejce czeka 31 chętnych.
Nieoczekiwanie komisja bezpieczeństwa zaproponowała zwiększenie liczby sklepów, w których dostępny będzie alkohol, nie do 400, ale do 500. - Jeśli podniesiemy limit do 400 tylko, za miesiąc albo za pół roku znowu będziemy musieli zmieniać uchwałę, bo wyczerpie się limit. Lepiej, żeby od razu ten zapas był większy – uzasadniał stanowisko komisji jej przewodniczący Waldemar Kordziński.
Za zwiększeniem liczby sklepów do pół tysiąca głosowało 15 radnych, siedmiu było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.
- Jestem przeciwny zwiększaniu limitu – stwierdził Sławomir Adamiec. - I nie ma znaczenia, czy ten limit podnosilibyśmy o 100, o 50 czy nawet o jeden punkt. W tym przypadku będę stosował kryterium sumienia.
Przeciwko zmianie liczby punktów z alkoholem opowiedział się także Marek Szary. - Czy w naszym mieście ograniczony jest dostęp do alkoholu? Nie. Można go kupić wszędzie i o każdej godzinie – zauważył. - A czy to jest normalny artykuł; taki, jak chleb czy pasta do zębów? Nie. To jest używka. Z której korzystają uczniowie. Głosując nad zwiększeniem limitu, głosujemy nad wpompowywaniem alkoholu do szkół.
Zdaniem Kazimierza Woźniaka limitów w ogóle nie powinno być, zwłaszcza w przypadku lokali gastronomicznych. Nie sprzeciwiając się zwiększeniu limitu chciał, by miasto popracowało nad zmianą zasad przydzielania koncesji; koszmarem dla mieszkańców są bowiem nocne sklepy sprzedające alkohol, a zlokalizowane w blokach albo tuż przy nich.
- Niech prezydent zwróci się do policji i do straży miejskiej, by te służby zwracały uwagę na młodych ludzi z puszką piwa czy na sprzedających alkohol nieletnim, a nie będziemy likwidować przedsiębiorczość, bo nam się wydaje, że w ten sposób walczymy z alkoholizmem – mówił Wiesław Wędzonka. I przypominał, że alkohol sprzedają także małe, rodzinne sklepy, dla których spirytualia są dużą częścią obrotu.
Po dyskusji – niezbyt w gruncie rzeczy gwałtownej – klub PiS udał się na naradę. Po przerwie Mirosław Rejczak zaproponował, by uchwałę o limitach odłożyć na sesję po wyborach parlamentarnych; ponadto prezydent, komisje rady i zainteresowane organizacje mogłyby raz jeszcze przeanalizować problem. Pomysł nie spodobał się radnym – za było siedmiu, 16 zagłosowało przeciw, a trzech wstrzymało się od głosu.
Następnie przewodniczący zdecydował, że radni będą głosować projekt uchwały o zwiększeniu limitu wraz z poprawką komisji bezpieczeństwa, czyli nie 400, ale 500 sklepów z napojami wyskokowymi. I tu niespodzianka – wcześniej za poprawką głosowało 15 radnych, teraz było ich tylko 11. Liczba przeciwników pół tysiąca sklepów zwiększyła się w ciągu godziny z siedmiu do 14. Tylko wstrzymujący pozostali przy swoim zdaniu.
Opozycję cała sytuacja oburzyła – w końcu rada w jednym głosowaniu zaakceptowała zmianę limitu z 400 na 500, więc dlaczego głosuje się to raz jeszcze? Tylko po to, żeby wynik był inny? Jakub Kowalski, przewodniczący klubu PiS wyjaśnił, że to jest jak najbardziej zgodne z prawem – uchwała z poprawką komisji nie przeszła, więc teraz należy ponownie wprowadzić do porządku obrad projekt prezydencki, przewidujący 400 sklepów z alkoholem. Tyle tylko, że do ponownego wprowadzenia odrzuconego projektu potrzeba bezwzględnej większości, czyli 15 głosów. Tymczasem za głosowało tylko 12 radnych (dwóch było przeciw, dwóch wstrzymało się od głosu).
Znów PiS udał się na naradę. Po niej i rozmowach z opozycją zdecydowano o reasumpcji pierwszego głosowania, tzn. tego nad wnioskiem komisji bezpieczeństwa. Powiodło się. A pod ostateczne głosowanie poddano właśnie ten projekt – do 500, a nie do 400 sklepów z alkoholem. Tym razem za było 16 radnych, pięciu zagłosowało przeciw (Sławomir Adamiec, Mirosław Rejczak, Kazimierz Staszewski, Marek Szary i Dariusz Wójcik), a czterech radnych wstrzymało się od głosu.
- To jest najgorzej poprowadzona przeze mnie sesja od czterech lat. Bardzo przepraszam za to zamieszanie – złożył samokrytykę przewodniczący RM Dariusz Wójcik.