Większe wyprzedaże zaczną się na dobre dopiero za kilka dni, ale już teraz w sklepach oferujących towar ze zniżką jest znacznie większy ruch. - Klientki kupują głównie pantofelki, pewnie z myślą o sylwestrze - zdradza ekspedientka w jednym ze sklepów w centrum Radomia. - Ceny obuwia są u nas niższe od 20 do 50 procent.
Pani Krystyna szuka kozaków. - Od kilku lat kupujemy z córką zimowe buty na wyprzedażach. W ubiegłym roku znalazłam przepiękne oficerki za 170 zł, a normalnie kosztowały prawie 300. Na razie się tylko rozglądam, kupować będę dopiero w styczniu. A wybór powinien być tym razem duży, bo mamy jesień, nie zimę, więc tych kozaków zostało im mnóstwo – mówi.
Na rekonesans wybrały się także Sandra z Olą. - Obie potrzebujemy sukienek na studniówkę. Dobrze, że mamy jeszcze trochę czasu, bo na razie nic ciekawego nie znalazłyśmy – krzywią się.
Nie wszyscy szukają na wyprzedażach konkretnego towaru. - Uwielbiam wyprzedaże i zawsze muszę sobie coś wtedy kupić – przyznaje pani Monika. - Należę do pokolenia, które wychowało się bez wyprzedaży. W PRL-u były tylko przeceny; sprzedawano po obniżonej cenie np. sukienki z plamą smaru na gorsie wielką jak talerzyk deserowy albo buty, z których jeden był czarny, a drugi szary. A teraz idę do sklepu i kupuję markowy ciuch, który nie ma żadnych plam, dziur, przebarwień, a został przeceniony o połowę tylko dlatego, że jest już po sezonie. Nie przestaje mnie to zachwycać.
Kasia kupiła na wyprzedaży bluzkę na sylwestra. - Nadal jestem oszołomiona. Znalazłam bluzkę, idealną, która z prawie 60 zł została przeceniona na 35. Zdecydowałam się na nią, a przy kasie usłyszałam, że płacę za nią niecałe 20 zł. Takie wyprzedaże lubię! Ponieważ bluzka kosztowała tak niedużo, będę sobie mogła kupić jeszcze torebkę – śmieje się.
Szaleństwo wyprzedaży eksplodowało ze szczególna siłą w Galerii Słonecznej. Od początku tygodnia sklepy taakie jak Bershka, Stradivarius czy Pull&Bear oferowaly markowe produkty po dużo niższych cenach. Obniżki sięgały tu nawet 70%! 16-letnia Ola z trudem zdobyła wymarzoną torebkę. - Gdy sięgałam po nią, a była to ostatnia sztuka, jakaś dziewczyna pociągnęła mnie nawet za włosy. Ale warto było - mówi szczęśliwa, że udało jej się torbę zakupić.
17-letnia Ada z kolei kupiła sobie kilka bluzek. - Dostałam parę groszy na Mikołaja i gwiazdkę i postanowiłam się dobrze ubrać .To najnowszy krzyk mody, bluzki staraczą mi na cały rok. Nie starczyło mi juz jednak na wystrzałowe kozaki - mówi Ada. Aby przymierzyć zakupioną odzież 20 minut czekała w kolejce do przymierzalni, a kolejne 20 w kolejce do kasy.