- To nieuczciwe działanie! - mówi oburzony Stanisław Piwowarski. - Rozumiem, siedziba fabryki jest w Siedlcach, ale majątek jest tutaj, w Radomiu! Sprawa staje się niesamowicie podejrzana, coś tu jest nie tak...
Radny Wiesław Wędzonka, który także angażował się w sprawy firmy ogłoszenie upadłości przez sąd komentuje następująco:
- Jest mi bardzo przykro, że tak to się wszystko skończyło. Z drugiej jednak strony wyrażam nadzieję, że potencjalnemu inwestorowi łatwiej będzie się teraz rozmawiało z syndykiem, niż z obecnym zarządem spółki.
Krakowska firma nadal jest zainteresowana kupnem Fabryki Łączników od obecnego właściciela większościowego, spółki Ferro Masz Invest, która posiada 85 procent akcji (włascicielem 8 procent akcji jest Skarb Państwa).
W fabryce od 19 grudnia, przypomnijmy, trwa przymusowy przestój. Pracownicy fizyczni nie otrzymali pensji za grudzień i styczeń, umysłowi tylko za styczeń. Od trzech tygodni występująprzerwy w dostawach prądu. Zużywanych jest tylko 150 kilowatów energii dziennie, nie pracuje żadna maszyna, jedynie komputery w razie potrzeby.
Pracownicy o swojej sytuacji poinformowali policję, prokuraturę oraz Państwową Inspekcję Pracy. Senator Wojciech Skurkiewicz zapowedział zlożenie wniosku do CBA o zbadanie prawidlowości działań obecnego zarządu oraz samego procesu prywatyzacji spółki. Na poniedziałkowym spotkaniu ponad podziałami przez prezydenta miasta Radomia Andrzeja Kosztowniaka, przedstawiciele wszystkich sił politycznych wyrazili poparcie dla takiego wniosku.
Ratunkiem dla firmy miało być kupno większości akcji przez krakowską spółkę Tacon Met, ale transakcja – mimo podpisania umowy przedwstępnej – nadal nie doszła do skutku.