Do niejasnego zdarzenia doszło 17 marca na terenie firmy przy ul. Witosa, której właścicielem jest radomski przedsiębiorca Jan Skwarek. - Strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie, że wypalane są tam nieczystości. Patrol oczywiście podjął interwencję. Samochodem strażnicy wjechali na teren posesji, wcześniej podając ochroniarzom przyczynę kontroli i prosząc o wpuszczenie – relacjonuje przebieg zdarzeń rzecznik straży miejskiej.
Patrol podjechał pojazdem pod jeden z budynków znajdujących się na placu i wówczas pojawił się właściciel terenu Jan Skwarek. Strażnicy przedstawili się. - Jeden z funkcjonariuszy chciał wyciągnąć upoważnienie i wtedy ten pan rzucił się na strażnika. W związku z tym użyto siły fizycznej oraz wezwano policję. Właściciel posesji został przewieziony do Komisariatu I Policji, gdzie podjęto czynności wyjaśniające – opowiada Piotr Stępień.
Zupełnie inaczej sytuację przedstawia Jan Skwarek, z którego relacji wynika, że jest poszkodowanym. - Mam 52 lata. Ja miałbym się rzucić na strażnika miejskiego? Strażnicy nakrzyczeli na ochroniarzy. Chodzili po firmie, więc zapytałem po co i dlaczego? Odpowiedzieli, że przyszli na kontrolę, więc zaprosiłem ich do biura i poprosiłam o wpisanie się do książki kontroli. Wtedy usłyszałem od jednego z nich: „Ty stary dziadu nie stawiaj się!”. Ponowiłem zatem prośbę, aby weszli do biura. Wtedy strażnicy rzucili mnie na ziemię i chcieli skuć, jednak nie pozwoliłem na to – opowiada Jan Skwarek.
Jak informuje nas Justyna Leszczyńska, rzecznik KMP Radom policjanci wyjaśniają sprawę. - Prawdopodobnie przedstawiciele firmy będą odpowiadać za utrudnianie czynności służbowych strażnikom miejskim. Zarzuty nie zostały jednak jeszcze postawione – powiedziała nam Justyna Leszczyńska.
Sprawa ta poruszona została podczas poniedziałkowej sesji rady miejskiej. Radny PO Wiesław Wędzonka poprosił o jej wyjaśnienie stwierdzając, że Jan Skwarek jest jednym z poważniejszych radomskich przedsiębiorców.