Powiatowy Urząd Pracy obliczył, że na tegoroczną działalność i wynagrodzenia dla pracowników potrzebuje 12,4 mln zł; 60 proc. tej sumy (bo ma więcej bezrobotnych) powinno zapłacić miasto, 40 proc. to koszty po stronie powiatu. Jak wyliczyło kierownictwo PUP-u, Radom powinien przekazać 5,7 mln zł. Tymczasem miasto zaplanowało na utrzymanie pośredniaka najpierw 5 mln zł, potem dołożyło 400 tys.
- Miasto na prowadzenie urzędu pracy dostało dotację w wysokości 7,36 mln zł. Nie wiem, w jaki sposób wyliczyło sobie, że ma nam przekazać 5 mln czy 5,4 mln. My uważamy, że 5,7 mln zł to minimalna kwota, którą Radom powinien dołożyć – twierdzi starosta Mirosław Ślifirczyk. - Dotychczasowe rozmowy z miastem nic nie dały; sprowadzały się do tego, ze miasto ma kłopoty finansowe. Większość samorządów ma kłopoty finansowe, ale to nie znaczy, że mają na tym cierpieć bezrobotni. Jakość obsługi bezrobotnych jest dla nas stałą troską; nie możemy pozwolić, by urząd pracy był niedofinansowany.
Dlatego we wtorek zarząd powiatu postanowił, że w przypadku niepodpisania do poniedziałku porozumienia, w którym miasto zadeklaruje na utrzymanie PUP-u kwotę 5,7 mln zł, starostwo kieruje sprawę do sądu. - Już jako powiat ponieśliśmy wydatki w styczniu, bo np. trzeba było wypłacić pracownikom trzynastki – argumentuje starosta Ślifirczyk. - Nie może być tak, że miasto zleca nam usługę i nie płaci. Zawsze były z tym kłopoty; porozumienia o współfinansowaniu PUP-u nie podpisywaliśmy pod koniec roku, negocjacje ciągnęły się miesiącami. Możemy prowadzić urząd pracy sami, Radom może sobie utworzyć swój pośredniak.
Poprosiliśmy władze miasta o ustosunkowanie się do ultimatum starostwa. - Władze miasta nie prowadzą negocjacji za pośrednictwem mediów. O wszelkich decyzjach w sprawie Powiatowego Urzędu Pracy poinformujemy w stosownym terminie – usłyszeliśmy od Ryszardy Kitowskiej z biura prasowego magistratu.
- Czas na rozwód – przyznaje przewodniczący RM Dariusz Wójcik. Jego zdaniem powiat już dawno powinien iść ze sprawą finansowania Powiatowego Urzędu Pracy do sądu: - Tę całą sytuację trzeba wreszcie przeciąć. Nie może być tak, że my w urzędzie miejskim oszczędzamy, a powiat co roku każe nam płacić więcej i więcej na utrzymanie pośredniaka.
Sprawą PUP-u ma się zająć klub radnych Prawa i Sprawiedliwości. - Na pewno zrobimy sesję nadzwyczajną – zapowiada przewodniczący RM.
Przypomnijmy, że podobna sytuacja miała miejsce także przed rokiem: starostwo chciało na działalność pośredniaka więcej niż miasto było skłonne zapłacić. Zaczęto wtedy planować uruchomienie miejskiego urzędu pracy, powołany został nawet pełnomocnik. Sprawa utknęła jednak na etapie gromadzenia dokumentów.
Na koniec stycznia w Powiatowym Urzędzie Pracy zarejestrowanych było 38 117 bezrobotnych; w Radomiu 21 tys., w powiecie 17 tys. Na koniec grudnia ubiegłego roku stopa bezrobocia w mieście wynosiła 21,4 proc., w powiecie – 29,9 proc. Na Mazowszu stopa bezrobocia wynosiła 9,9 proc.