Jedną z dat końca świata był wrzesień 1999 roku. Wówczas powstały dwie teorie. Rosyjski naukowiec Vladimir Sobolyorhasa stwierdził, że Ziemia przechyli się o 30 stopni przez co zalane zostaną kraje leżące nad Bałtykiem. Inny uczony, Stefan Paulus przedstawił społeczeństwom zdecydowanie brutalniejszą wizję. Mianowicie w naszą planetę uderzyć miał meteor wywołując szereg kataklizmów. Ponadto Paulus zapowiedział też przybycie Antychrysta.
Kolejną, najpopularniejszą chyba przepowiednią jest ta z roku 2000. Bardzo głośno było wówczas o komputerach, które przez błędne kodowanie daty 01.01.2000 miały wręcz oszaleć i przestać działać. Poza sporadycznymi przypadkami nic takiego się nie wydarzyło. To jednak nie wszystko. Michael Dorsnin odnalazł kod w Biblii, dzięki któremu dowiedział się, że rok 2000 będzie początkiem zagłady; wybuchnie III wojna światowa. A jakby tego było mało, na 2006 rok przewidział wybuch wojny atomowej. Jak widać, planeta ma się dobrze, a i wojen światowych nie było…
Harold Camping, amerykański biznesman i pisarz chrześcijański pierwszy raz koniec świata zapowiedział na 6 września 1994. Wówczas jego zwolennicy zebrali się w Alameda w Kalifornii i czekali na powtórne nadejście Chrystusa. Nic takiego nie nastąpiło, a Harold Camping wyjaśnił, że nastąpił błąd w obliczeniach. Postanowił go naprawić - 21 maja 2011 roku na Ziemię miał przybyć Jezusa Chrystus i osądzić ludzi. Dzień minął jednak dość spokojnie, pojawienia nikogo podobnego do Chrystusa nie odnotowano. Camping stwierdził więc ze stoickim spokojem, że najzwyczajniej się pomylił i koniec nastąpi… 21 października o godz. 18, czyli dziś.
W ciągu dnia zapytaliśmy mieszkańców miasta co sądzą na temat przewidywanego końca świata?
- Co?! Dzisiaj znów koniec? Ile można? Przeżyłam dwa to i przy trzecim nic mi się nie stanie… Ludzie chyba całkiem spory zysk z tego końca świata czerpią – powiedziała nam Paulina Krzemińska, mieszkanka Radomia.
W koniec świata nie wierzył także Mateusz Pardela: – Nie ma mowy, żadne przepowiednie się nie sprawdzą. Koniec świata kiedy będzie, to będzie, a na razie trzeba żyć własnym życiem.
Emilia Kwiatkowska, emerytka z Radomia: - Ja tych końców świata przeżyłam kilka, jeśli nie kilkanaście w swoim życiu. A skoro przeżyłam poprzednie, to mam nadzieję, że i ten przeżyję. To ogłaszanie dat końca świata to kompletna głupota. Przecież rzecz polega na tym, że trąby na Sąd Ostateczny mają zabrzmieć niespodziewanie. Trzeba żyć tak, żeby się Sądu Ostatecznego nie obawiać
Jak się okazało, zapowiadanego trzęsienia Ziemi o godz. 18.00 nie było. Radomianie spokojnie rozpoczęli sobie kolejny weekend...