Radomianie, którzy nie byli na cmentarzu od roku, mogą nie poznać ani ul. Dębowej, ani tej części nekropolii. Zniknęły dziury, glina i doły; Dębowa jet wreszcie normalną miejską ulicą z asfaltową nawierzchnią i chodnikami. Miasto zorganizowało też parking na 350 samochodów; jest tu także miejsce na osiem autokarów.
Zmieniło się również samo wejście na cmentarz. Przez lata od strony ul. Dębowej było wysypisko śmieci. Odwiedzający groby brnęli do ledwo trzymającej się na zawiasach bramy albo w błocie po kostki, albo po piachu, obok hałd – nierzadko dymiących – odpadów i połamanych części nagrobków. Teraz wysypisko zostało całkowicie zlikwidowane, a na cmentarz wiedzie szeroka, wygodna aleja z kostki brukowej.
- Nowe wejście zostało dopiero otwarte – mówi ks. Piotr Zamaria, dyrektor nekropolii. - Po likwidacji wysypiska przenieśliśmy bramę bliżej ul. Dębowej, bo teraz w tym miejscu zaczyna się cmentarz. Sama brama nie jest nowa; odrestaurowaliśmy tę, która tu kiedyś była. Nowe są za to obie furtki, ale styl został zachowany.
Dzięki likwidacji wysypiska kierownictwo nekropolii zyskało miejsce do pochówku; przygotowano tu nieco ponad 200 miejsc.
Usprawniony został także system wywozu śmieci. - Na terenie cmentarza jest pół tysiąca pojemników na śmieci. Odpady zabierają specjalne samochody wyposażone w duże kontenery. Opróżnia się je na specjalnie zbudowanej rampie, od strony ul. Dębowej, też do kontenerów. Stąd odjeżdżają na wysypisko – tłumaczy ks. Andrzej Tuszyński, proboszcz parafii św. Wacława, do której należy cmentarz. - System jak na razie się sprawdza. Mam nadzieję, że dzięki temu zniknie wreszcie problem śmieci, szczególnie dotychczas dotkliwy przed dniem Wszystkich Świętych.