Ani ks. Tuszyński, ani Sławomir Adamiec, hetman Bractwa Kurkowego nie chcą zdradzić, czyją własnością szkice były wcześniej i kto właściwie jest darczyńcą. - Darczyńca chce pozostać anonimowy – ucina proboszcz św. Wacława. Sławomir Adamiec zdradził jedynie, że Bractwo je pozyskało i postanowiło przekazać. - W ten sposób Bractwo, dla którego ten kościół stał się od dnia proklamacji swego rodzaju świątynią patronalną, chce wyrazić swoją wdzięczność za przyjęcie nas w najstarszej świątyni miasta – mówi Sławomir Adamiec. - Bractwo z założenia promuje kulturę i dziedzictwo naszego miasta i regionu; tym bardziej więc chcemy to czynić wobec naszego kościoła patronalnego. W murach prezbiterium kościoła św. Wacława zostanie złożony w najbliższym czasie nasz akt proklamacji.
Jeden ze szkiców prof. Zina przedstawia świątynię około 1802 roku, kiedy to Austriacy zamienili ją na magazyn. Drugi to wyobrażenie, jak kościół św. Wacława mógł wyglądać w XIV–XV wieku. Nie zachowały się bowiem żadne szkice czy rysunki lub choćby opisy staromiejskiego obiektu, więc zespół naukowców pod kierunkiem prof. Zina rekonstruował świątynię kierując się wyglądem istniejących do dzisiaj w Polsce gotyckich kościołów; radomska wzorowana jest prawdopodobnie na krakowskich kościółkach.
- To są dla nas bardzo cenne rzeczy, bo z oryginalnego wystroju świątyni pozostało niewiele. W dokumentacji odbudowy znajdują się szkice prof. Zina, ale małe, na zwykłych kartkach papieru – mówi ks. Tuszyński. - Przekazane nam przez Bractwo szkice mają wartość nie tylko historyczną, ale i materialną.
Drewnianą świątynię wzniesiono tutaj w drugiej połowie XII wieku. Pod koniec XIII wybudowano obiekt z cegły palonej; rozbudowany najpierw w XV, a później w XVI wieku. W 1802 roku kościół św. Wacława zajęli Austriacy na magazyn wojskowy. W okresie Księstwa Warszawskiego był częściowo przebudowany (1809 r.) i nadal używany jako magazyn. Dalszej przebudowie kościół uległ w połowie XIX więzienie, kiedy został zamieniony przez władze rosyjskie na etapowe więzienie, skąd wywożono zesłańców na Syberię. W latach 1922/1923 kościół był szpitalem epidemicznym, przeznaczonym dla chorych na tyfus podczas szalejącej wówczas w Radomiu epidemii. W okresie międzywojennym (1930-1939) użytkowany był jako dom starców, potem mieścił się w nim oddział psychiatryczny szpitala miejskiego, a gdy ten został przeniesiony do nowych budynków w Krychnowicach, w kościele utworzono znowu magazyn, a potem oddział archeologiczny Muzeum Regionalnego.
Od początku lat siedemdziesiątych XX w. rozpoczęto starania o odzyskanie kościoła. Podjął je bp. Piotr Gołębiowski wraz z proboszczem parafii św. Jana - ks. Stanisławem Sikorskim. W wyniku tych zabiegów 24 marca 1978 rejentalnym aktem kościół został przekazany przez władze państwowe w wieczystość parafii św. Jana. Wtedy też podjęto dzieło odnowy świątyni według projektu zespołu naukowego Politechniki Krakowskiej pod kierunkiem prof. Wiktora Zina. Prace te trwały od 1980 do 9 czerwca 1986 roku, kiedy to bp Edward Materski dokonał poświęcenia odnowionego kościoła.
Nie tylko ze względu na to, że świątynia jest jednym z najstarszych obiektów Radomia, ale także mając na uwadze jej burzliwe dzieje, istnieje pilna potrzeba szukania źródeł obrazujących jej świetność – podkreśla Sławomir Adamiec. - Oryginalny z ok. 1440 roku, jest gotycki portal w bramie wejściowej; zachowały się też drzwi Piotra Prasma z Klwowa z drugiej połowy XV wieku, obecnie w zbiorach Muzeum im. Jacka Malczewskiego; w kościele, między zakrystią a prezbiterium znajduje się ich replika. Oryginalne drzwi są, niestety, w kiepskim stanie i należałoby jak najszybciej zająć się ich renowacją. Będziemy się starali, jako Bractwo Kurkowe, zająć się tym.
Jedną z najcenniejszych pamiątek jest fragment płyty nagrobnej z XIII wieku, teraz ustawionej w prezbiterium, a znalezionej podczas prac archeologicznych w latach 80. ubiegłego wieku. Płyta, odwrócona, stanowiła próg świątynni. Renowacja odsłoniła na niej dwa miecze, być może oznaczające starostę grodowego albo uczestnika wypraw krzyżowych. Do wyciągnięcia takich wniosków skłaniają odkryte w podziemiach pochówki - na jednej z trumien widniał krzyż maltański.
Poza kościołem - w Pasztowej Woli - znajduje się gotycki dzwon, w Muzeum Czartoryskich w Puławach krzyż z 1380 roku.
Krzyż prawdopodobnie jest nie do odzyskania, ale dzwon tak, bo rozmawiałem z proboszczem. Problem polega jednak na tym, że nie mamy go gdzie zawiesić, bo nie mamy dzwonnicy. Mało tego, nie bardzo wiadomo, gdzie ta dzwonnica mogła być – mówi ks. Tuszyński.
Okazuje się jednak, że kolejne pamiątki związane z historią obiektu odnajdują się po latach. - Nie są to może wielkie znaleziska, ale dla nas znaczące. Od jednego z parafian dostałem rosyjski dokument podpisany „kamandir”, paczkę po papierosach oraz pudełko zapałek; wszystko było zamurowane w kościele, a pochodzi z czasów, kiedy w św. Wacławie urządzono carskie więzienie – opowiada ks. Andrzej Tuszyński. - Mam nadzieję, że tych pamiątek jest więcej i że one do nas trafią. Chcemy jak najwięcej dowiedzieć się i o kościele, i o tym miejscu, by jego świetność móc przypomnieć innym. Niedaleko powstanie przecież skansen archeologiczny i kościół św. Wacława będzie naturalnym etapem wycieczek od najstarszej do nowszej historii Radomia. W przeszłości miasta była to świątynia znacząca; warto wiedzieć, że katedra na Wawelu pierwotnie była pod wezwaniem św. Wacława właśnie.
W najbliższym czasie staromiejski kościół czeka renowacja – ze ścian zostanie zdjęta boazeria, świątynia zostanie pomalowana i lepiej oświetlona. Prace będą prowadzone także na zewnątrz; konieczne jest poprawa odwodnienia i uzupełnienie ubytków w cegłach. To w tym roku, ale ks. Tuszyński ma kolejne plany – badania archeologiczne na zewnątrz, a także rewitalizacja parku.
Kościół św. Wacława, przy zaangażowaniu wielu środowisk, również Bractwa Kurkowego Św. Sebastiana, powinien stać się chlubą, nie tylko parafian i środowisk, które gromadzą się wokół niego, ale całego Radomia i jego mieszkańców. Zróbmy wszystko, aby stało się to możliwe – apeluje Sławomir Adamiec.