Chodzi o to, że w pewnym momencie meczu trener dokonał zmiany zawodnika, po której na boisku nie przebywało trzech młodzieżowców, co przewiduje regulamin, a za co Radomiakowi grozi zweryfikowanie wyniku meczu na walkower dla Broni.
Feralna decyzja trenera miała miejsce w 90 minucie meczu. Wtedy to Arkadiusz Skonieczny zdecydował się wstawić na boisko w miejsce młodzieżowca Pawła Tarnowskiego - Marcina Sikorskiego, który młodzieżowcem nie jest. W ten sposób na placu gry pozostało tylko dwóch młodzieżowców, a regulamin zakłada, że w rozgrywkach tego szczebla musi ich być trzech. A to już grozi według regulaminu walkowerem dla drużyny przeciwnej. Tyle, że każdym zespole za pilnowanie takich sprawy odpowiada zwykle nie trener, ale kierownik drużyny.
Prezes Radomiaka Mirosław Hernik zarzucił Arkadiuszowi Skoniecznemu świadome podjęcie takiej decyzji. Podejrzewa on, że trener Radomiaka porozumiał się w tej sprawie z działaczami rywala.
- To jakieś totalne nieporozumienie, wręcz szaleństwo - mówi naszemu portalowi trener Skonieczny. - Nigdy niczego takiego bym nie zrobił, a mecz derbowy dla mnie, jako byłego pierwszoligowego zawodnika Radomiaka to spotkanie o szczególnym wymiarze i potężne wyzwanie. Jak mógłbym spojrzeć potem w oczy kibicom, kolegom i przyjaciołom?
Trenerowi Skoniecznemu jest bardzo przykro, że został posądzony o celowe działanie na szkodę klubu, z którym związany jest od tak wielu lat.
- W końcu w sportowej rywalizacji pokonaliśmy Broń, a ta feralna zmiana wyniknęła m.in. z emocji. Kilku graczy narzekało na boisku na kontuzje, w środę graliśmy mecz pucharowy, a w końcówce derbów napięcie było ogromne. Jestem przecież tylko człowiekiem - mówi rozgoryczony Arkadiusz Skonieczny. Za ten błąd całego sztabu zresztą w każdej rozmowie z dziennikarzami przepraszał dziś kibiców "zielonych"
Skąd w ogóle podejrzenie, że trener "odpuścił" w ten sposób punkty walczącej o awans Broni? Jak nam powiedziała osoba blisko związana z klubem, prezesowi Hernikowi nie podobało się, że szkoleniowiec przed meczem rozmawiał krótko z jednym z działaczy Broni.
- To jakiś absurd - mówi nasz rozmówca. - Arek przywitał się z obozem rywala, zamienił kilka okolicznościowych zdań i to byłe całe to jego "spiskowanie" z Bronią - mówi nasz informator. Dodaje, że może prezes Hernik nie wytrzymał presji ze strony kibiców, z którymi ostatnio popadł w konflikt i stąd tak nagła decyzja o zwolnieniu trenera Skoniecznego.