W ramach Systemu Dynamicznej Informacji Pasażerskiej w autobusach komunikacji miejskiej w Radomiu są obecnie emitowane głosowe zapowiedzi kolejnych przystanków. Z Tomaszem Pawęzką, który na zlecenie firmy R&G Plus z Mielca nagrywał nowe zapowiedzi dla Radomia, rozmawia Marek Ziółkowski z Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.
- Pasażerom radomskich autobusów miejskich pański głos nie kojarzy się z żadną znaną postacią. Jest pan dla nich w zasadzie całkowicie anonimowym lektorem. Czy jest to dobre rozwiązanie?
- Uważam, że tak, ponieważ najważniejsze w takich komunikatach jest to, aby spełniały one właściwie swoją funkcję informacyjną dla osób jeżdżących autobusami lub tramwajami. Drugorzędną sprawą jest natomiast to, kto je czyta. W Krakowie pasażerowie mogli usłyszeć głosy trzech znanych artystów: Anny Dymnej, Krzysztofa Globisza i Grzegorza Turnaua. Głosy najwyższej klasy. A i tak - jak to zazwyczaj w życiu bywa - nie wszystkim pasażerom to odpowiadało.
- Od jak dawna zajmuje się pan nagrywaniem zapowiedzi przystanków dla komunikacji miejskiej?
- Z firmą R&G, która wdrożyła taki system również w Radomiu, współpracuję od 2012 roku. Wcześniej nagrania były realizowane przez innych lektorów, z którymi współpraca została zakończona z przyczyn losowych. W związku z tym zaproszono mnie, chociaż zgodziłem się nie bez obaw, ponieważ z takim nagrywaniem jest naprawdę sporo roboty.
- Gdzie w takim razie można usłyszeć w pojazdach w Polsce pana charakterystyczny, niski głos?
- Jest trochę tych miast. Wszystkich nawet nie jestem w stanie spamiętać, ale wymieńmy na przykład Stalową Wolę, Opole, Ostrołękę, Kutno, Leszno, Białą Podlaskę, Puławy, Siedlce, Żory, Koszalin, Inowrocław, Kołobrzeg, Tarnów i Wałbrzych. Nagrywałem także zapowiedzi dla kolei w województwach mazowieckim, śląskim i kujawsko-pomorskim.
- Dla Radomia nagrał pan prawie 400 nazw przystanków, głównie dwuczłonowych. To duży wysiłek?
- Niemały. W sumie było to ponad 900 słów, biorąc pod uwagę to, że na przykład sama nazwa "Jana Pawła II" to już trzy słowa. Do tego dochodzi jeszcze powtarzana wielokrotnie fraza "na żądanie", której nie nagrywam osobno, tylko czytam przy nazwach ulic za każdym razem, gdy występuje ona w przypadku jakiegokolwiek przystanku. Tak jest po prostu łatwiej oraz szybciej, ponieważ potem nie trzeba montować jednej zapowiedzi z dwóch osobnych fragmentów.
- Ludzi z innych miast, którzy przyjeżdżają pierwszy raz do Radomia, często bawi nazwa dzielnicy Kaptur. Czy podczas nagrywania zapowiedzi dla naszego miasta rozśmieszyły pana jakieś nazwy?
- Kaptur akurat nie bardzo mnie rozbawił, ale w wielu innych przypadkach zdarzało mi się wybuchać śmiechem, choć staram się podchodzić do tego bez większych emocji. Czasami nawet musiałem przerywać nagrywanie, żeby trochę ochłonąć. Są w Polsce różne nazwy miejscowości bądź dzielnic miast - na przykład Nielisz, Mańki, Cyców, Przewale, Dub czy Złodziejówka. No i jak się nie roześmiać, jeżeli w myślach zestawi się ze sobą chociażby dwie takie nazwy?
- Nagrywając nazwę przystanku Kilińskiego / Focha, popełnił pan gafę, czytając nazwisko marszałka Ferdynanda Focha fonetycznie - "focha" zamiast "fosza". Radomianie żartują, że strzelił pan focha.
- Przy takiej liczbie słów do przeczytania czasem zdarzają się tego typu błędy. Tego oczywiście trudno jest uniknąć, zwłaszcza wtedy, gdy występują jakieś obce nazwiska. Jeżeli nie jestem czegoś pewien, to nagrywam dwie lub trzy wersje wymowy, żeby potem zamawiający mógł wybrać tę właściwą. Ale to też nie zawsze jest skuteczne, ponieważ występują w Polsce różne regionalizmy, gdzie tamtejsza wymowa nie jest zgodna z ogólnymi zasadami językowymi. I nie pozostaje wówczas nic innego, jak nagrać daną zapowiedź ponownie, zgodnie z oczekiwaniami zamawiającego
.- Podróżuje pan autobusami miejskimi po to, żeby chociaż z ciekawości posłuchać swojego głosu?
- Nie, jestem tak zabieganym człowiekiem, że wszędzie jeżdżę samochodem, więc nie słyszałem się w autobusie.
- To może w takim razie docierały do pana jakieś głosy od pasażerów na temat tych zapowiedzi?- Przeważnie tylko od moich znajomych ze Śląska, którzy jeżdżą tramwajami. Dzwonili i pytali, czy to na pewno ja.
- Czy w autobusach głos lektorski powinien być męski czy żeński? Opinie pasażerów są podzielone.
- Są dobre głosy żeńskie, ale komunikacja ma to do siebie, że jakość emitowanych tam dźwięków jest dosyć słaba. Wiadomo, że w jadącym pojeździe, w panującym w nim szumie, zapowiedzi te nie będą brzmiały identycznie jak w zamkniętym i wyciszonym pomieszczeniu. Wydaje mi się, że głos męski będzie lepszy, ze względu na to, iż jest on bardziej słyszalny. Słuchając radia, wolę głosy kobiece, lecz w przypadku komunikacji miejskiej jestem zdania, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem są jednak głosy męskie. Ale oczywiście jest to tylko moje osobiste odczucie.
- Dziękuję za rozmowę.
Tomasz Pawęzka - 47 lat, mieszkaniec Mielca, prowadzi własną firmę, zajmującą się między innymi wzorcowymi nagraniami głosu. Pracował w Państwowej Operetce Śląskiej w Gliwicach (obecnie jest to Gliwicki Teatr Muzyczny) - jako aktor scen muzycznych. Wystąpił w około 1600 spektaklach operetkowych, między innymi: "Wesoła wdówka", "Wiedeńska krew", "Ptasznik z Tyrolu", "West side story" i innych. Jest też gitarzystą, lubi słuchać "ciężkiej" muzyki.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>