W poniedziałek poszkodowani i detektyw Rutkowski zorganizowali w Radomiu konferencje na której przedstawili mechanizm oszustwa. - Wszystko opierało się na zaufaniu. Ja znałem tego faceta 8 lat, inni moi koledze jeszcze dłużej. Razem jeździliśmy na wakacje. Gdy zaproponował możliwość zarobienia pieniędzy zgodziłem się bez zastrzeżeń. Ufałem mu a on stworzył piramidę finansową, taki Amber Gold w skali mini. Szacuje, ze oszukał co najmniej kilka osób w całej Polsce na 5-6 milionów złotych - opowiada Jacek Grabowski.
Amerykanin wpłacił na rok, na wspólną lokatę w banku, w Przysusze 400 tysięcy złotych. Ze względu na to, że lokata była wyższa niż standardowe i oprocentowanie miało być wyższe. - Gdy po roku, sprawdziłem stan konta okazało się, że nie ma na nim żadnych pieniędzy - twierdzi Jacek Grabowski.
Nie były to jedyne pieniądze, które stracił ufając przyjacielowi. Przekazał mu także ok. 200 tys. zł na tzw. pakiety pracownicze (każdy po 30 tys. zł, miał przynosić 5 tys. zł zysku co dwa miesiące) i zaciągnął na jego konto 150 tys. zł kredyty. Do dziś tych pieniędzy nie odzyskał.
Dziś nieuczciwy biznesmen jest nieuchwytny. Nie odbiera telefonów.
- Po odkryciu oszustwa udało mi się jednak faceta namierzy i u notariusza uzyskać potwierdzenie wszystkich naszych operacji finansowych oraz jego zobowiązanie do spłaty pieniędzy w ratach. Niestety, od tamtej pory zniknął i nie spłaca pieniędzy. Inni pokrzywdzeni nie mieli już tyle szczęścia, nie spotkali się z nim i nie mają żadnych potwierdzonych przez niego dokumentów papierów a banki ścigają ich o spłaty zobowiązań, których nie zaciągali. Państwo polskie powinno się tym zainteresować - powiedział Jacek Grabowski.
W takiej sytuacji jest jego kolega Mirosław Zawadka, który podczas konferencji także przedstawił podobny sposób działania oszusta. Jak szacują człowiek ten w sumie oszukał ludzi w Polsce na 5-6 mln zł. Obaj zwrócili się o pomoc do detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.
Na konferencji detektyw przestrzegał, przed podobnymi interesami. - Oszuści bazują na zaufaniu, podobne przekręty zdarzają się nawet w ramach rodziny - mówił. Jak poinformował, na razie jego biuro nie prowadziło szczególnych poszukiwań radomskiego biznesmena. - Póki co chcemy, żeby dzięki tej konferencji sprawa została nagłośniona. To osoba znana w lokalnym środowisku biznesu, chcemy żeby ludzie usłyszeli z kim mają dotyczenia - mówił Krzysztof Rutkowski.
Detektyw korzystając z wizyty w Radomiu przywołał też inne sprawy które prowadzi w naszym regionie jak. np. słynną kradzież z transportu pod Szydłowcem w listopadzie 2014 roku blisko dwóch tysięcy iPhnów i samsungów wartych 3 mln zł. - Wszystkie telefony udało się zlokalizować, większość z nich znajduje się w Rosji na Ukrainie i Białorusi, ale są też w USA. Odzyskano 198 - poinformował Rutkowski. Detektyw pochwalił mazowiecką policję i radomską prokuraturę okręgową za dobre poprowadzenie sprawy. - Trzymać tak dalej - stwierdzi detektyw.
Na konferencji wystąpił też emerytowany strażak, Radosław Białek zwolniony z pracy z gminy Pionki. - Mam wyrok sądu przywracający mnie do pracy, ale chciałbym też, żeby władze gminy także poniosły konsekwencje swych bezprawnych działań - mówił strażak, któremu także pomaga detektyw Rutkowski.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>