Strażacy dostali zgłoszenie o 15:25. Na miejsce wysłano cztery wozy, wezwano też pogotowie, policję i straż miejską. - Po przyjechaniu na miejsce pierwszego zastępu i ugaszeniu pożaru okazało się, żę zadymienie pierwszej klatki schodowej i górnych pięter drugiej jest tak silne, ze postanowiliśmy nie ewakuować mieszkańców. Prosiliśmy, by spokojnie zostali w mieszkaniach. To było dla nich dużo bezpieczniejsze niż wychodzenie na zewnątrz, kiedy musieli by na klatce wdychać dym - powiedział nam na miejscu akcji, dowodzący nią, kapitan Sławomir Zarzycki.
Dopiero po pewnym czasie ludzie opuścili mieszkania. Z domu wyprowadzono też małą dziewczynkę, u której podejrzewano zatrucie dymem. Wyglądała na zdrową, ale mocno roztrzęsioną. Podano jej tlen i zawieziono do szpitala.
W chwili gdy pisaliśmy tę informację dalej trwało oddymianie obu klatek schodowych i wietrzenie mieszkań, ludzie pootwiera na oścież okna i czekali na powietrzy. – Zrobimy wszystko, by już dziś mieszkańcy przynajmniej drugiej klatki mieli prąd – powiedział nam prezes spółdzielni Łucznik, Kazimierz Woźniak. - Na razie prowizorycznie przywrócimy napięcie, ale zaraz trzeba będzie wymienić całą instalację elektryczną. Pierwsza klatka zostanie też pomalowana – zadeklarował prezes w rozmowie z Radom24.pl.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>