Głosowanie w niedzielnym ogólnokrajowym referendum trwało do godz. 22. Przed lokalami wyborczymi żadna z pracowni nie prowadziła badań exit poll, jednak pierwsze cząstkowe wyniki podane dziś rano przez PKW mówią, jak głosowali Polacy. Za jednomandatowymi okręgami wyborczymi opowiedziało się 79,88 proc. głosujących, za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa 16,44 proc., a za przepisami prawa podatkowego, które rozstrzygałyby na korzyść podatnika 94,22 procent.

Aby referendum było ważne, musi w nim wciąć udział ponad 50 procent uprawnionych do głosowania. Opublikowane przez PKW dane zostały przekazane przez 33 z 51 Komisarzy. Z tych danych wynika także, że w województwie mazowieckim frekwencja wyniosła 6,48 procent, nie ma jeszcze danych dotyczących Radomia i regionu radomskiego. Według zapowiedzi PKW, dane całościowe poznamy dziś ok. godz. 18.

Niską frekwencję referendalną komentują także lokalni politycy:

Jerzy Zawodnik, przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej w Radzie Miejskiej: - Należy zapytać ogólnie o kwestię frekwencji w referendum w odniesieniu do tego czy Polacy w ogóle chcą korzystać z tej formy demokracji bezpośredniej. W ciągu 25 lat wolnej Polski mieliśmy wcześniej dwa referenda, to dotyczące wejścia Polski do Unii Europejskiej oraz dotyczące nowej Konstytucji. Tylko w sprawie niezmiernie ważnej, jak wejście do Unii, udało się przekroczyć próg 50 procent. Zadaniem na przyszłość dla przyszłych decydentów jest zastanowić się czy Polacy chcą udziału w referendum czy wolą, aby to osoby wybierane przez nich do parlamentu podejmowały decyzje.

Jan Pszczoła, radny Sojuszy Lewicy Demokratycznej w Radzie Miejskiej: - Chyba termin referendum był nieodpowiedni, nie było też stosownej kampanii zachęcającej. Rzadko kiedy referendum przynosi oczekiwany skutek, pamiętamy, że tylko w przypadku referendum w sprawie Unii Europejskiej przekroczony został próg. Wydaje się, że ludzie są zmęczeni polityką. Również przyszłe wybory parlamentarne są niewiadomą, bo nie ma proroka, który by wiedział, jak to przebiegnie. Poprzez referendum, PO chciała sobie zrobić kampanię wyborczą, Komorowski myślał, że coś na tym ugra, tak jak i Duda. Wciąż trwa walka między dwoma prawicowymi ugrupowaniami.

Kazimierz Woźniak, radny partii Radomianie Razem w Radzie Miejskiej: Moim zdaniem zostały źle ustawione pytania, źle sformułowane. Został pominięty całkowicie samorząd. Nie jestem przekonany co do JOW-ów w parlamencie, ale powinny być wprowadzone w takich miastach jak Radom i tych powyżej 20 tysięcy mieszkańców. Druga kwestia, to treściowa rezygnacja z udziału w referendum. Polacy myślą, że nie mają żadnego wpływu na zmiany, że politycy i tak zrobią swoje.

Andrzej Kosztowniak, radny Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miejskiej, były prezydent Radomia: Niska frekwencja wynika z braku identyfikacji ze sposobem przeprowadzenia referendum, nieodpowiedni był też kontekst czasu, w jakim zostało ono przeprowadzone. Nawet ci, którzy byli jego inicjatorami, ostatecznie ośmieszyli referendum. Elementem, który zadecydował o niskiej frekwencji były pytania referendum. Ci, którzy chcieli na początku iść, nie zrobili tego ze względu na to, jak ich potraktowała władza. To nie Kukiz poniósł klęskę, ale cała Platforma Obywatelska. Polacy dali Platformie czerwoną kartkę za instrumentalne potraktowanie obywateli w przypadku pierwszego i drugiego referendum.

Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>