Radom wśród 122 polskich miast, którym grozi zapaść
Mateusz Tyczyński (dyrektor Kancelarii Prezydenta): Przyczyn takiej sytuacji należy upatrywać w szeregu zjawisk, które obserwowaliśmy na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Przez wiele lat gospodarka naszego miasta była oparta o funkcjonowanie kilku dużych, państwowych przedsiębiorstw. Ich upadłość była przyczyną strukturalnego bezrobocia.
Pamiętajmy, że upadłość jednego zakładu powodowała, że bez pracy pozostawało nie kilkadziesiąt osób, lecz nawet kilka, czy kilkanaście tysięcy osób. Dziś przemysł odradza się w nowej formie, w postaci mniejszych, nowoczesnych firm, ale to proces, który musi potrwać.
Druga sprawa to utrata statusu miasta wojewódzkiego. W 1999 roku Radom stracił przez to wiele miejsc pracy, głównie miejsc zajmowanych przez osoby z wyższym wykształceniem. To wszystko przełożyło się na problemy demograficzne. Sporo osób zdecydowało się na wyjazd z Radomia, czemu też na pewno sprzyja bliskość Warszawy, czyli chłonnego rynku pracy. Na skalę emigracji miała też niewątpliwie wpływ słabość szkolnictwa wyższego w Radomiu.
Efekt jest dziś taki, że wielu specjalnościach dramatycznie brakuje już w Radomiu rąk do pracy. Myślę, że najważniejszym wyzwaniem jakie stoi dziś przed samorządem jest zmierzenie się właśnie z problemami demograficznymi. Dlatego prezydent Radosław Witkowski postawił na budowę miasta przyjaznego mieszkańcom, miasta, w którym wygodnie się mieszka. I nie chodzi tu wyłącznie o tworzenie sprzyjających warunków dla inwestorów tworzących nowe miejsca pracy. Chodzi także o jakość codziennego życia. M.in. stąd duże nakłady na inwestycje z pozoru drobne, ale bardzo istotne z punktu widzenia komfortu życia w mieście.
Zdaję sobie sprawę, że poprawa demograficznych tendencji i odwrócenie trendu, który jest charakterystyczny dla wielu średnich miast w całej Europie musi potrwać. Niemniej konsekwentnie pracujemy w tym kierunku. Stąd kompleksowe wsparcie dla biznesu czy unikatowe w skali kraju propozycje dla osób kończących studia i wchodzących na rynek pracy, których chcemy zachęcić do pozostania w Radomiu i wiązania z naszym miastem swojej przyszłości.
Katarzyna Kalinowska (przewodnicząca radomskiej Nowoczesnej): Dane GUSu potwierdzają wieloletni negatywny trend związany z wyludnianiem się Radomia. Zjawisko to ma charakter dwuwymiarowy: z jednej strony wyjeżdżają ludzie z powodów stricte płacowych, a z drugiej - i to jest znacznie bardziej poważny problem - emigruje najzdolniejsza młodzież do większych ośrodków akademickich i najczęściej nie wraca do Radomia.
W tym pierwszym przypadku poprawa na lokalnym rynku pracy (co się stopniowo dzieje, niemniej jednak tempo tych zmian jest niezadowalające) powinna być czynnikiem decydującym o powrocie do miasta. W przypadku tej najzdolniejszej młodzieży, która wyjeżdża jedynym motywem skłaniającym ich do powrotu byłby rozwój rynku pracy dla pracowników wysoko wykwalifikowanych, czyli de facto stworzenie warunków dla rozwoju firm innowacyjnych.
Takie firmy oczywiście w Radomiu istnieją, jest ich jednak na tyle niewiele, że wchłaniają jedynie absolwentów kierunków technicznych uczelni radomskiej. To zbyt mało w kontekście rozwoju miasta, tego segmentu rynku pracy i wzrostu presji płacowej, która mogłaby być czynnikiem zachęcającym do powrotu najzdolniejszych radomian.
Niezbędna w tym kontekście wydaje się współpraca w ramach trójkąta: uczelnie wyższe, biznes i władze samorządowe. Wypracowanie rozwiązań w ramach takiego trójkąta mogłoby dać pozytywny impuls dla tworzenia wysoko płatnych miejsc pracy.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>