Andrzej Kosztowniak, były prezydent Radomia, a obecny radny miasta, podczas dzisiejszej konferencji prasowej podkreślił, że w ostatnim czasie z ust polityków Platformy Obywatelskiej padają sprzeczne komunikaty odnośnie Portu Lotniczego Radom. Przytoczył on słowa obecnego prezydenta Radomia, Radosława Witkowskiego, z 1 września tego roku (przed pierwszym lotem do Rygi), zapowiadające rentowność lotniska na poziomie 120 mln złotych, a także w ostatnim czasie premier Ewy Kopacz odnośnie jego dobrego funkcjonowania. Chodzi także o wypowiedzi wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego.
- Jestem przekonany, że w sposób bardzo wyrafinowany mówi o kosztach 120 milionów złotych, które zostały przekazane przez PiS na radomskie lotnisko. Jest to niezgodne z prawdą. Kiedy byłem prezydentem, kwota wydana na lotnisko to 70 milionów złotych – wyjaśnił Andrzej Kosztowniak.
W jego opinii słowa te wykluczają się choćby w kontekście informacji z magistratu, że pod koniec roku prezydent podejmie decyzję „co dalej z lotniskiem”. Radny Radomia podkreślił, że w czasie jego prezydentury oraz gdy prezesem Portu Lotniczego Radom był jeszcze Tomasz Siwak, zostały podpisane umowy z przewoźnikami: Wizzair, Sprinter, Enter, Eurolot, AirBaltic, Czech Airlines. Zaawansowane negocjacje były także prowadzone z Lufthansą i Ryanair.
Andrzej Kosztowniak dodaje, że jako przewodniczący komisji rozwoju przy Radzie Miejskiej w Radomiu, jeszcze dziś złoży pismo do prezydenta Radomia z zapytaniami: dlaczego podpisane wcześniej umowy nie są realizowane i czy w ogóle będą? Dlaczego z lotniska odchodzą pracownicy oraz w którą stronę zmierza projekt? Kosztowniak uważa, że do dalszego rozwoju lotniska niezbędna jest rozmowa prezydenta Witkowskiego z byłym prezesem Portu Lotniczego Radom, bo to „gwarantuje rozwój lotniska”. Obecny zarząd, w jego opinii, nie prezentuje „niczego specjalnego”, z lotniska wycofuje się przewoźnik (Czech Airlines – przyp. red.), brak także inwestycji w infrastrukturę jak np. budowę płyty postojowej czy przedłużenia pasa startowego.
Słowa byłego prezydenta potwierdził dziś były prezes Portu Lotniczego Radom, Tomasz Siwak, który ze stanowiska został odwołany po zmianie władzy w Radomiu. Jego miejsce zajęła Dorota Sidorko. Mówi on, że lotnisko zostało zbudowane „za czasów” Andrzeja Kosztowniaka „najtańszym kosztem na świecie” i przekazane nowemu prezydentowi ze wszystkimi certyfikatami, jako funkcjonujący port.
Tomasz Siwak dodał, że Ryanair wycofał się, ponieważ port nie realizował postanowień umowy względem rozbudowy infrastruktury lotniska, choć prezydent Witkowski zapowiadał wsparcie finansowe dla tych inwestycji. - Jeżeli sami nie realizujemy umów, to jak możemy oczekiwać, że nasi partnerzy będą nas traktować poważnie. Nie będą – stwierdził Tomasz Siwak.
- Przypominam zapewnienia ministra Siemoniaka w sprawie sfinansowania drogi startowej, deklaracjach prezydenta Witkowskiego, że rentowność lotniska będzie na poziomie 120 mln. Wojewody mazowieckiego, z jego ugrupowania (prezydenta Radomia, Platforma Obywatelska – przyp. red.), że jak mnie nie będzie, to zwróci środki finansowe. Miał tu latać LOT. Dlaczego w takim razie prezydent to lotnisko zwija a nie rozwija, jeżeli takie deklaracje padły? – pytał dziś były prezes portu.
Uważa on, że obecne zarządzanie spółką jest „haniebne”. Przykładem ma być „postawienie na ostrzu noża” połączeń Czech Airlines na linii Radom-Praga. Mimo zawieszenia usługi przez czeskie linie, sytuacja jest w jego opinii do uratowania. Jak powiedział, obecna decyzja przewoźnika wynika z niewypełnienia warunków umowy, o których „prezes Sidorko wie i tego nie realizuje”.
– Powiem więcej. Nowe połączenie, które miało być ogłoszone w przyszłym tygodniu: Radom-Bydgoszcz-Londyn, też nie zostanie uruchomione, pomimo deklaracji – przekazał Siwak i powołał się na słowa „człowieka”, który wyraził zgodę na wyjawienie tej informacji. Tomasz Siwak ma nadzieję, że dzięki temu „nie będą zwalniane osoby z kadry kierowniczej” z tytułu „utraty zaufania”, bo kontaktują się z mediami, z byłym prezesem spółki oraz byłymi władzami miasta.
Tomasz Siwak dodał, że prezydent Radomia nie ma kompetencji do podejmowania decyzji w kwestii zakończenia działalności portu. Ma ją natomiast minister transportu i rozwoju infrastruktury. - To nie jest zwykła spółka prawa handlowego i gratuluję panu prezydentowi, że dostanie taką zgodę. Chyba, że już ją dostał od minister Wasiak – powiedział ironicznie.
Promowanie kierunku Ryga (AirBaltic), do czego zobowiązuje umowa, a który miał być jedynie portem przesiadkowym do Skandynawii, unormowanie stosunków z Czech Airlines, nowe połączenia i natychmiastowa budowa płyty postojowej – to zdaniem Siwaka niezbędne elementy by Port Lotniczy Radom mógł dalej funkcjonować. - Ja się cieszę z jednej rzeczy, że pani premier Ewa Kopacz w poniedziałek, u nas w mieście, nałożyła na prezydenta Witkowskiego obowiązek doprowadzenia do rentowności lotniska. Mam nadzieję, że dopilnuje swojego podwładnego prezydenta Witkowskiego do wypełnienia tego – stwierdził.
Z ust Siwaka padły także zarzuty odnośnie obecnej prezes portu Doroty Sidorko: „nie można zarządzać, firmą kiedy przychodzi się do pracy o 10, a wychodzi o 13”. Andrzej Kosztowniak na swoim facebookowym profilu ujawnił natomiast treść pisma do prezydenta Radomia Radosława Witkowskiego, w którym przeczytamy o negocjacjach z przewoźnikami skutkującymi umowami oraz o przywróceniu na stanowisko prezesa Portu Lotniczego Radom – Tomasza Siwaka.
Dorota Sidorko, obecna prezes lotniska, przedstawione dziś zarzuty odpiera. Jak wyjaśniła TV Dami "umowy, które były podpisane, zostały zrealizowane". - Żadnych innych umów nie ma. Jeżeli Tomasz Siwak twierdzi, że są, to proszę, żeby je ujawnił - powiedziała. Na zarzuty z tytułu zwolnień pracowników portu odpowiedziała natomiast, że były to osoby zatrudnione przez poprzedniego prezesa. - Te osoby nie robiły kompletnie nic, a otrzymywały kilkakrotnie wyższe wynagrodzenie niż przeciętny radomianin - wyjaśniła Dami Sidorko.