O śmierci Marka Michonia pisaliśmy tutaj. Msza święta odbyła się w radomskiej katedrze. Księża odprawiający nabożeństwo, podkreślali skromność śp. Marka Michonia, „który nigdy nikomu nie odmawiał pomocy, nie tworzył problemów, ale przewidywał je nim powstały i im zapobiegał”. Zebrani dowiedzieli się też, że hojnie wraz z żoną fundował obiady dla ubogich dzieci z parafii katedralnej oraz na adopcję afrykańskich dzieci.
O zasługach Zmarłego dla Radomia i okolic, a szczególnie Wodociągów Miejskich, w imieniu ich kierownictwa i pracowników mówił w ostatnim pożegnaniu ich prezes Leszek Trzeciak. - W pracy byliśmy partnerami, prywatnie przyjaciółmi. Marek całe swoje życie zawodowe poświęcił Wodociągom. Podczas swojej pracy przeszedł wszystkie szczeble kariery zawodowej, praktycznie poznał „od podszewki” pracę w naszej firmie. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale Marka nikt nie zastąpi – stwierdził prezes Trzeciak i dodał: - Był człowiekiem wyjątkowym. Nie znam nikogo, komu Marek odmówiłby pomocy. Będziemy wszyscy wspominać go jako człowieka bardzo wrażliwego, ciepłego, serdecznego, a jednocześnie wesołego, dowcipnego, kochającego życie i ludzi.
Po Mszy kondukt żałobny ruszył ulicami miasta na Cmentarz Rzymsko-Katolicki przy ul. Limanowskiego, gdzie odbył się pogrzeb.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>