Wiem, wiem - zaraz podniosą się głosy, że zupełnie odleciałem i jestem oderwany od rzeczywistości rozważając taką możliwość. Zresztą krótkie rozeznanie wśród osób decyzyjnych zdaje się potwierdzać słuszność takich sądów.
- Gdyby padła propozycja, zaczęlibyśmy się zastanawiać, czy w ogóle w to wchodzić. Ale nikt nam koalicji nie proponuje, bo wydaje się, że PO ma większość ze Wspólnotą Samorządową, która będzie udawała, że jest opozycją, a będzie w koalicji – powiedział mi Jakub Kowalski, szef klubu radnych PiS.
Gdy zapytałem prezydenta Witkowskiego o możliwość koalicji z PiS-em odpowiedź była równie krótka i jeszcze bardziej stanowcza. - Nie, w ogóle tego nie rozważam. Nie ma takich rozmów.
Trudno się takim wypowiedziom dziwić po tym co widzimy w nowym parlamencie, gdzie od początku PiS i PO tak bardzo się zantagonizowały. Ale w Sejmie i Senacie PiS ma większość i nie musi się oglądać na jakieś koalicje. W Radomiu jest inaczej.
Przyjrzyjmy się obecnej sytuacji politycznej w naszym mieście na spokojnie. PO w Radomiu ma prezydenta, ale nie ma stabilnej większości w Radzie Miejskiej. PiS z kolei ma w niej połowę głosów i może zapewnić Radosławowi Witkowskiemu spokojne rządy. Jest się więc czym wymienić i „pracować wspólnie, ponad podziałami dla dobra miasta”. Ta część zdania w cudzysłowie, to deklaracja słyszana przecież równie często z obu stron. Teraz jest okazja by ją zrealizować, bo wszak nie ma lepszego lepiszcza dla koalicji jak perspektywa wspólnej władzy.
Sytuacja w Radomiu, w rok po wyborach samorządowych bardzo się zmieniła - za prezydentem Witkowskim nie stoi już siła premier Ewy Kopacz. Radom ponownie, jak to bywało przez większość ostatniego ćwierćwiecza, jest rządzony przez opcję, będącą w opozycji do rządu. To nasze radomskie przekleństwo. Czy można z nim skończyć?
Świeżo mamy w pamięci prezydenturę Andrzeja Kosztowniaka. Prezydent z PiS narzekał na brak współpracy ze strony rządzącej w kraju koalicji PO-PSL, która nie pozostawała dłużna i oskarżała prezydenta o nieumiejętność współdziałania z władzą centralną. Nawet gdy kilka rzeczy udało się zrobić wspólnie, obie strony częściej sobie samym przypisywały zasługi, niż dzieliły się sukcesem z przeciwnikiem politycznym.
Wszystko wskazuje, że teraz będzie tak samo. Po odejściu z Urzędu Miejskiego wiceprezydentów - Anny Białkowskiej do Sejmu i Rafała Rajkowskiego do Sejmiku – trzeba znaleźć ich następców. Giełda nazwisk działa, ale kto by z PO nie zajął tych stanowisk, czeka go trzyletnia, wspólna z prezydentem Witkowskim droga przez mękę, bez szansy na załatwienie czegokolwiek dla Radomia w Warszawie. Czy tak być musi?
Dlatego moim zdaniem ma sens pytanie o koalicję PO-PiS w Radomiu. Trzeba przy tym postawić tez inne. Czy w szeregach PiS (niedawnej parlamentarnej opozycji) wygra chęć odwetu, czy Jarosław Kaczyński zezwoliłby na nawiązanie porozumienia z prezydentem Witkowskim? Jak zachowa się prezydent - otoczy się kolejnymi współpracownikami z PO, czy też byłby skłonny przyjąć współpracę z opcją rządzącą w kraju (czytaj - rozdającą kasę)?
Radom potrzebuje rozwoju, inwestycji. Lata gdy władza lokalna rozmijała się z centralną sprawiły, że zostaliśmy z tyłu nie tylko pod względem infrastruktury. Nie wyszliśmy również z zaklętego kręgu malkontenctwa, ciągłego narzekania radomian na własne miasto.
Obecna władza miejska, Rada Miejska i nasi przedstawiciele w parlamencie mają szansę to zmienić. Wbrew pozorom obecna sytuacja taką szansę im zsyła. Teraz jest czas, by obie strony usiadły, ustaliły priorytety i wspólnie przez 3 lata dążyły do ich realizacji, bez względu na barwy partyjne jakie reprezentują. Oczywiście nie obeszłoby się przy tym bez podzielenia władzą.
Prezydent Witkowski ma do zaoferowania dwa fotele wiceprezydentów. PiS z kolei w zamian może zagwarantować stabilną większość w Radzie Miejskiej. To są walory adekwatne do wymiany za 3 lata wspólnych, spokojnych, prorozwojowych rządów.
Mówi się, że do rządzenia Radomiem prezydentowi Witkowskiemu wystarczy koalicja ze Wspólnotą Samorządową. Do rządzenia może to i wystarczy, ale do szybkiego rozwoju miasta już raczej nie. Opieranie koalicji na Wspólnocie może PO wyjść bokiem, podobnie jak poprzednim koalicjantom ugrupowania firmowanego przez Ryszarda Fałka. I to nie tylko ze względu na jego „trudny charakter”, ale także dlatego, że PiS może wtedy spełnić swą obietnicę z przeprowadzeniem referendum w sprawie odwołania prezydenta Witkowskiego.
Jak więc nie brzmi to w tej chwili fantastyczne, w Radomiu najlepszym rozwiązaniem dla miasta może okazać się koalicja PO-PiS. Niespodziewanie w naszym mieście decyzje wyborców sprawiły, że otwiera się szansa na wspólne działanie zwaśnionych stron, bo obu partiom się to po prostu opłaci. Oczywiście do tego trzeba by zakopania wojennego topora, wizji współpracy i zgody partyjnych liderów nie tylko z Radomia, ale i z Warszawy.
Dziś na takie rozwiązanie nic nie wskazuje. A szkoda, może wreszcie coś pozytywnego mówiono by o naszym mieście w kraju: - Cała Polska podzielona, a zobaczcie w takim Radomiu można. Tu dogadują się ponad podziałami.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>