Jak twierdzi Roman Rogowski do spotkania doszło, w gabinecie dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. Uczestniczyli w nim Roman Rogowski wiceprezes IMB – Podbeskidzie ze Skoczowa (były wykonawca przebudowy ul. Żółkiewskiego) wraz z konsorcjantami, dyrektor MZDiK Kamil Tkaczyk, pełniący obowiązki zastępcy dyrektora MZDiK do spraw dróg Jacek Podsiadło, radca prawny oraz prezesi KPRD Lech Biały i Tomasz Biały.
W liście przesłanym do redakcji Radom24.pl, Roman Rogowski szczegółowo opisuje przebieg spotkania. Na wstępie strony ponownie przekazały swoje stanowiska. - My poinformowaliśmy, iż odstąpienie od umowy jest nieważne i niezgodne z kontraktem, pan dyrektor Tkaczyk, że jak najbardziej jest ważne i zasadne – czytamy. - Po wymianie zdań pan dyrektor wyszedł z pokoju ze swoim radcą, aby się naradzić . Po powrocie poprosił, abym z nim przeszedł do drugiego pokoju, ponieważ ma mi do przekazania swoją ofertę kompromisu.
Wiceprezes Rogowski miał zapytać czemu nie przekaże tego w obecności pozostałych osób, „bo przecież nie podejmę decyzji bez ich udziału”. - Pan dyrektor stwierdził, że jest tu nagrywany i prosił w związku z tym, abym pozostawił komórkę, jak będę szedł z nim. Bardzo mi się ten cyrk nie podobał, ale dla dobra sprawy poszedłem z dyrektorem do drugiego pokoju, gdzie był jeszcze z nami radca - relacjonuje wiceprezes IMB-Podbeskidzie.
Jak twierdzi, dyrektor Tkaczyk dał mu kartkę, na której była napisana jego propozycja. - Spytałem, co to za konspiracja, ale nie dostałem odpowiedzi. Po przeczytaniu tej propozycji powiedziałem, że i tak muszę to przekazać konsorcjantowi. Pan dyrektor natomiast wziął tę kartkę i teraz nie wiem co z nią zrobił, połknął ją? Być może ją podarł. Ta sytuacja tak mnie rozśmieszyła, że nie zwróciłem już na to uwagi. Zachowanie pana dyrektora było niepoważne, dlatego od razu powiedzieliśmy, że jego propozycja jest nie do przyjęcia – komentuje Roman Rogowski.
Jak wyjaśnia, na „tajemniczej kartce” propozycja przedstawiona przez MZDiK dotyczyła wykonania czterech nakładek na ulicach, nie wiadomo jednak których, natomiast po zakończeniu kontraktu MZDiK miałoby skierować sprawę do sądu. - Zastanawia mnie, dlaczego dyrektor nie powiedział tego wprost. Uważałem, iż szkoda to komentować, bo ktoś z boku pomyśli, że nam wszystkim coś się w głowę stało, niestety wywołany do tablicy musiałem zmienić zdanie - wyjaśnia. Rogowski po naradzie z konsorcjantami zaproponował, że kontrakt zostanie zakończony zgodnie z jego zapisami, a by jednocześnie MZDiK wystąpiło z roszczeniem do IMB-Podbeskidzie, zgodnie z zapisami kontraktu, a następnie skierowało sprawę do sądu.
- Zaproponowaliśmy, że możemy także my skierować tę sprawę w trybie art. 189 kpc. Jeśli przegramy już w pierwszej instancji, to zrobimy nakładki. Mimo niewątpliwych zalet naszej propozycji, dokończenie budowy, skonsumowanie środków unijnych, brak posądzenia o stronniczość i najważniejsze, brak utrudnień w centrum miasta, pan Dyrektor nie chciał na to przystać. Rozstaliśmy się więc z przeświadczeniem zamknięcia negocjacji. Nie wiem więc, jakiej decyzji pan dyrektor oczekuje – kwituje wiceprezes Rogowski.
Podczas rozmowy telefonicznej z redakcją Rogowski przyznał, że nie rozumie całej sytuacji. - Dyrektor Tkaczyk zachowywał się tak, jakby spotkanie było tajne, a przecież wszyscy wiedzieli, że ma do niego dojść. W moim odczuciu dyrektor MZDiK próbuje działać poza prawem i niezgodnie z zasadami kontraktu - powiedział.
Skontaktowaliśmy się z MZDiK. Dyrektor Kamil Tkaczyk nie odbierał od nas telefonu. - My znamy ten komunikat. W najbliższych godzinach odniesiemy się do tej sytuacji – powiedział nam natomiast Dariusz Dębski, rzecznik MZDiK.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>