Poniedziałek 23 września
Bogusława, Tekli, Liberta
RADOM aktualna pogoda

Co wkurza prezydenta Witkowskiego? Z czego jest dumny, a czego się wstydzi?

Marek Wiatrak 2015-12-10 16:07:00

Wywiad z Radosławem Witkowskim, równo rok po tym, jak objął urząd prezydenta Radomia.

Radosław Witkowski, prezydent Radomia

- Panie prezydencie z czego Pan jest dumny po roku rządów?

- Zobowiązywałem się w czasie kampanii wyborczej do przeprowadzania zmian w mieście, zmian z udziałem mieszkańców Radomia. Cieszę się, że wiele tych procesów udało się zainicjować i zmiany już są widoczne.

- A konkretnie?

- Trzy rzeczy. Na pewno udało mi się rozpocząć realizację wszystkich zobowiązań wyborczych. Pierwsza rzecz, dla mnie najważniejsza i nie tylko dla mnie, ale i dla całego miasta - to kwestia nowych miejsc pracy. Zacząłem od powołania Radomskiej Strefy Gospodarczej, czyli tego narzędzia które ma pobudzać wzrost gospodarczy w naszym mieście. W ramach strefy udało się już stworzyć katalog wymiernych zachęt i profitów dla przedsiębiorców. Cieszę się, że w rozmowie ze środowiskami biznesowymi, przedsiębiorcy dobrze odbierają ten katalog i liczą na kolejne kroki. To ma stymulować tworzenie nowych inwestycji.

- Czyli przedsiębiorca zainteresowany inwestowaniem w Radomiu może się już zgłosić do biura RSG?

- Może. RSG to nie jest projekt łatwy, ale zdecydowaliśmy się na niego gdyż daje nam narzędzia do konkurowania o inwestorów z innymi gminami. Np. projekt stażu, kosztuje nas z budżetu gminy konkretne pieniądze, ale mam świadomość, że to są fundusze które spowodują, że przedsiębiorcy będą szybciej i łatwiej podejmowali decyzje o tworzeniu miejsc pracy w Radomiu i zatrudnianiu radomskich absolwentów.

Przełomowe dla naszego rynku pracy było nawiązanie współpracy z Agencją Rozwoju Przemysłu, największą agencją która zajmuje się pozyskiwaniem inwestorów. ARP jest od kilku miesięcy naszym strategicznym partnerem w budowie RSG. Znalazło to przełożenie na podpisanie kilka tygodni temu aktu notarialnego, dzięki któremu ARP przejęła w specjalnej strefie ekonomicznej pięć hektarów. Gmina zarobiła na tym blisko 4 miliony złotych, ale to przede wszystkim będzie to 5hektarów, które ARP uzbroi, wybuduje nową halę technologiczną, którą zaoferuje nowym inwestorom. Zyskujemy w ten sposób skrócenie drogi do pozyskania inwestora, bo nie oferujemy pustego gruntu - ale miejsce, w którym szybko można uruchomić nowy biznes.

- Druga rzecz, którą się Pan pochwali to…

- Na pewno to co udało nam się zrobić wokół Radomskiego Centrum Sportu. W kampanii wyborczej mówiłem o hali widowiskowo-sportowej na 5 tys. miejsc, a udało się ten projekt rozszerzyć o pierwszy etap budowy stadionu Radomiaka i budowę kompleksu kortów tenisowych przy zalewie na Borkach. Po latach w których słyszeliśmy tylko narzekania, wraz z moimi współpracownikami rozwiązaliśmy problem niedostępności gruntów zablokowanych przy Struga 63. Przedstawiliśmy projekt w którym hala widowiskowo-sportowa i stadion dla Radomiaka mieści się w tym miejscu. 

Zrobiliśmy montaż finansowy przy udziale ministerstwa sportu, które pokryje 50% kosztów kwalifikowanych budowy hali widowiskowo-sportowej. Zmieniliśmy rzeczywistość, która tutaj przez wiele lat wydawała się nie do zmiany, a zrobiliśmy to bo hala widowiskowo-sportowa Radomiowi jest potrzebna i to z kilku powodów. I wcale nie będę mówił o wielkim sukcesie Czarnych, o dobrym sporcie profesjonalnym w Radomiu, bo to jest oczywiste. Wszyscy też wiemy w jakim stanie jest hala przy ul. Narutowicza. Dlatego wyzwanie z budową hali widowiskowo-sportowej jest również inne. 

Hala widowiskowo-sportowa w 2018 roku będzie najnowocześniejszym obiektem na Mazowszu, mogącym gościć wielkie, międzynarodowe imprezy, mecze siatkarzy, piłkarzy ręcznych i koszykarzy. Co za tym idzie ruch kibicowski i turystyczny do Radomia stworzy szansę na rozwój bazy hotelowej i restauracyjnej. Da promocję Radomia w całej Polsce. Takimi inwestycjami również chcemy pobudzać wzrost gospodarczy w Radomiu. 

Trzecia rzecz to warta podkreślenia to sprawa prosta ale wielce wymowna - udało nam się pozyskać pieniądze na dofinansowanie wszystkich aplikacji, jakie złożyli mieszkańcy Radomia w ramach programu KAWKA, czyli wymiany pieców węglowych na ogrzewanie paliwem przyjaznym środowisku. Jakoś powietrza i wody to wyzwanie, o którym rzadko mówimy,  ale ono wprost wpływa na jakość życia. Dlatego podkreślę, że żaden mieszkaniec Radomia nie odszedł z Urzędu Miejskiego bez przyznanej dotacji. 

- To były powody do dumy. A czego po tym roku Pan się wstydzi?

- Niczego. Udało się zainicjować procesy zmian, do których się zobowiązywałem...

- A lotnisko to jest powód do dumy czy do wstydu?

- Lotnisko nie jest ani powodem do dumy, ani do wstydu. Lotnisko jest projektem który odziedziczyłem po swoim poprzedniku Andrzeju Kosztowniaku w dosyć specyficznych warunkach, o których rzadko mówimy. Kasa portu lotniczego była pusta, nie było pieniędzy na wypłatę dla 140 zatrudnionych pracowników, nie była podpisana żadna umowa z przewoźnikiem, czyli lotnisko nie spełniało swoich podstawowych celów.

Dodatkowo pamiętajmy, że lotnisko było budowane „od dachu”. Tak jakby budowę domu rozpocząć od zakupu kompletu mebli wypoczynkowych, telewizora i zatrudnić ochronę do opieki nad tymi sprzętami.

Wtedy jednak złożyłem twardą deklarację. Pomimo kłopotów finansowych i z infrastrukturą, udało się uruchomić loty. Czyli to do czego się zobowiązałem - zrobiłem.

- Ale przewoźnicy jak szybko się pojawili, tak szybko się wycofali. Jesteśmy w momencie kiedy rozmawiacie z następnymi…

- Dokładnie. Intensyfikujemy poszukiwania na rzecz pozyskania przewoźników, ale takich którzy będą realizowali kierunki pożądane i wymarzone przez mieszkańców regionu radomskiego. Myślimy o Londynie, Wyspach Brytyjskich, bo to są kierunki które mieszkańcy Radomia w rozmowach które prowadzę wskazują jako te pożądane. 

- By przewoźnicy poważniej brali pod uwagę loty z Radomia, potrzebna jest rozbudowa, przedłużenie pasa, płyta postojowa, hangary. Czy parlamentarzyści mogą pomóc w tych pracach? Scysja, do której doszło na sesji między Panem a posłem Kosztowniakiem, nie wróży dobrze na przyszłość.

- To nie była scysja, to była twarda, męska wymiana zdań, bo miałem wrażenie że pan poseł Kosztowniak zapomniał o tym co było w zeszłym roku, ale ja absolutnie nie chcę się na tej historii koncentrować. 

Mamy nową drużynę 11 parlamentarzystów radomskich, 9 posłów i 2 senatorów. Wszyscy zostali wybrani głosami radomian i mieszkańców Regionu Radomskiego. Wyborcy jasno wskazali drużynę, która ma reprezentować nasze interesy w Warszawie. Wszyscy – i parlamentarzyści i ja jako prezydent – podjęliśmy zobowiązanie. Dlatego gratulując wyboru parlamentarzystom wskazałem 10 projektów, nad którymi musimy razem pracować, bo tego od nas wymagają mieszkańcy. 

Nie wierzę i nawet nie zakładam, że tak doświadczeni parlamentarzyści jak poseł Marek Suski, czy poseł Wojciech Skurkiewicz, czy parlamentarzyści mający doświadczenie samorządowe jak poseł Andrzej Kosztowniak, Leszek Ruszczyk, czy Anna Białkowska nie będą grali w tej samej drużynie na rzecz Radomia.

- Minął rok. Zamienił pan ławy poselskie na Urząd Miejski. To zupełnie inny rodzaj pracy...

- Nie żałuję.

- Co pana wkurza w urzędzie. Co przeszkadza, w byciu optymistą, bo mam wrażenie, żę stara się pan być optymistą. I odwrotnie, co Pana powoduje, że trudno być tym optymistą. 

- Ja jestem urodzonym optymistą. Na pewno cieszą drobne rzeczy, których na co dzień nie widać, ale później dają duży efekt. Na pewno przez ten rok cieszyła mnie każda decyzja administracyjna, czy kierunkowa przy budowie Radomskiego Centrum Sportu. Tych decyzji przez ten rok było naprawdę dużo. Dzisiaj widzimy finalnie, że jest ogłoszony przetarg, że do 23 grudnia wykonawcy mogą składać oferty i w pierwszym kwartale przyszłego roku inwestycja przy Struga 63 wreszcie ruszy. Małe kroki, które doprowadziły do wielkich rzeczy. O tych małych krokach nie mówimy, ale każdy z nich de facto doprowadził do tego, że w 2018 roku - tak jak zakładamy - będziemy się cieszyć z nowej hali.

- Małe kroki dają Panu satysfakcję, a co wkurza, przeszkadza w pracy?

- Pieniądze! To jest chyba bolączka każdego samorządowca, który sprawuje władzę wykonawczą. Jako prezydent chciałbym zrobić znacznie więcej, ale kiedy przyszło do układania budżetu na rok 2016, to tak naprawdę okazało się, że ponad 90% tego budżetu to wydatki, które są stałe, które trzeba zrobić. 

Najlepszym przykładem jest ulica Nowomłodzianowska.  Projekt trwa od wielu lat, ale duży ciężar finansowy będziemy jeszcze ponosili w tym i przyszłym roku. Na tą inwestycję potrzebne są ogromne pieniądze. Dlatego trasę N-S, kolejny ważny projekt będziemy mogli tak naprawdę dopiero zacząć w roku 2017.

I jeszcze jedna rzecz, która mnie naprawdę bardzo, ale to bardzo ucieszyła i dała duży powód do zadowolenia. To budowa wiaduktu na ulicy Żółkiewskiego. Okazało się, że ta budowa zakończyła się długo przed terminem przewidywanym. Nawet, ktoś w komentarzu na jednym z poczytnych radomskich portali napisał, że to chyba pierwsza inwestycja drogowa od 20 lat, która zakończyła się przed terminem. To na pewno kwestia bardzo dobrej współpracy wiceprezydenta resortowego Konrada Frysztaka, MZDiK i wykonawcy.

- Generalnie jednak urzędnicy nie mają dobrej prasy. Czy wśród urzędników, wśród zarządów spółek, są ludzie profesjonalni?

- Ja mam pełne zaufanie do ludzi, z którymi współpracuję. Jeśli nie mam do kogoś zaufania to wtedy rozmawiam z taką osobą i dochodzi do rozstania. Wydaje mi się, że wszyscy w urzędzie czy w spółkach komunalnych, z którymi współpracuję mają świadomość mojego charakteru i tego, że szedłem do wyborów z chęcią zmian w naszym mieście…

- Mam wrażenie, że Pan na wiele współpracownikom pozwala. Weźmy np. prezesa portu lotniczego, Tomasza Siwaka, któremu dał Pan pół roku, choć wszyscy spodziewali się, że zaraz pan go odwoła. To samo z MOSiR-em, o którym mówiło się, że jest potrzebna zmian, a Pan ją odwlekał. Można by mnożyć…

- Tak, ale zmiany zaszły tylko dlatego, że były konieczne, bo należało podjąć działania na rzecz rozwoju. Dziś z perspektywy - co powiedziałem na sesji Rady Miejskiej i powiem to drugi raz - uważam, że prezesa Tomasza Siwaka mogłem zmienić dużo wcześniej, trzy miesiące wcześniej. Mam nadzieję, że te trzy miesiące zmarnowane pod wodzą prezesa Siwaka nie odbiją się, że pani prezes Dorocie Sidorko, która przez kilka tygodni potrafiła porozumieć się, czy to z PAŻP-em, czy ze stroną wojskową i doprowadzić do uruchomienia lotów. 

Ja też jestem racjonalnym człowiekiem i nie chciałem, żeby tak ważne projekty były nagle osierocone i opóźnione. Na bieżąco dokonuję analizy działań, czy to urzędników UM, czy to pracowników spółek komunalnych, bo mamy jasno wytyczone cele. Jeśli widzę, że te cele nie są realizowane to muszę znaleźć ludzi, którzy chcą ze mną odnieść sukces. Bo nasz sukces, to jest sukces miasta i tego wymagają od nas mieszkańcy. 

Wiem z kim chcę współpracować, bo wiem jaki cel chcę osiągnąć i mam wrażenie, że działa to w drugą stronę. Mieszkańcy również mają prawo do bieżącej oceny działań prezydenta w tym zakresie.

- Na bieżąco ta ocena odbywa się w Radzie Miejskiej. Mamy w niej taką sytuację kiedy Platforma, a przez to i Pan jako prezydent jest uzależniony od Wspólnoty Samorządowej Ryszarda Fałka. Wiadomo z przeszłości, że to taki języczek uwagi, który im bliżej wyborów bardziej robi się opozycją niż koalicją.

- W Radzie Miejskiej przede wszystkim współpracuję z przewodniczącym Rady Miejskiej, który jest z PiS. I o tym chce mówić, bo to jest jeden z elementów zgody, o której mówiłem wielokrotnie. Chcę współpracy i od samego początku mojej prezydentury współpracuję z przewodniczącym Dariuszem Wójcikiem. Dochodzimy do wielu kompromisów w konkretnych sprawach, bo obaj wiemy, że jest to korzystne dla miasta.

- Przykład takiego kompromisu?

- Tu nie będzie konkretnych przykładów. Projekty uchwały, które są kierowane do rady omawiamy, tłumaczymy swoje zamierzenia, tak żeby były z korzyścią dla miasta.

- Czyli taki roboczy kontakt na bieżąco?

- Jesteśmy w kontakcie i wykorzystujemy go, bo wiemy że współpraca przyniesie korzyść naszemu miastu. Pan przewodniczący Wójcik wielokrotnie potrafił się także krytycznie wypowiadać co do proponowanych przeze mnie zmian. Ja to szanuję, bo partnerstwo nie polega tylko na tym, żeby sobie lukrować, ale też na tym, żeby powiedzieć sobie co nam się nie podoba, bo to tak naprawdę jest element zmian i element rozwoju miasta.

Do wszystkich uchwał które wnoszę poszukujemy większości, bo klub radnych PO jest liczny, ale nie ma większości. Stąd do każdej uchwały pozyskujemy radnych.

- Spójrzmy w przyszłość. Odeszło dwóch wiceprezydentów – Anna Białkowska i Rafał Rajkowski, czyli praktycznie połowa składu kolegium prezydenckiego. Na to miejsce powołana została jedna osoba, Jerzy Zawodnik, który ma ogarnąć duże resorty, czyli służbę zdrowia i gospodarkę. Dlaczego Pan się zdecydował na taki ruch? Czy nie dlatego, że nie było zbyt wielu mocnych kandydatów?

- Nie. Takiej decyzji przyświecał jeden strategiczny powód: kwalifikacje i doświadczenie Jerzego Zawodnika, który od wielu lat pracuje przy pozyskiwaniu środków unijnych, jest fachowcem i profesjonalistą w tym zakresie. Przed nami duże wyzwanie jakim jest pozyskanie środków unijnych w perspektywie 2014-2020. Ważne konkursy dla naszego miasta zaczynają się w przyszłym roku. Zadanie jakie postawiłem przed wiceprezydentem Zawodnikiem jest wyjątkowo ważne - pozyskanie jak najwięcej pieniędzy na projekty, które będą zmieniały Radom. 

Wśród tych projektów ważnym narzędziem jest Regionalny Instrument Terytorialny, czyli unijne pieniądze, które trzeba pozyskać dla Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Tochtermana. Mamy wielkie wyobrażenie i oczekiwania wobec naszego szpitala,  ale nie jesteśmy ich w stanie zrealizować tylko i wyłącznie ze środków miejskich. Trzeba pozyskać środki europejskie. RIT temu służy, a pan wiceprezydent Zawodnik musi na tym styku radomskiego szpitala i pozyskiwania pieniędzy europejskich działać i wykorzystać swoje doświadczenie. Stąd taka moja decyzja.

- Czyli pod względem pozyskiwania środków europejskich nominacja Jerzego Zawodnika powinna być skokiem jakościowym?

- Są konkretne zadania, które stawiam przed wiceprezydentem Zawodnikiem. Oferując mu fotel wiceprezydenta i zapraszając go do współpracy postawiłem konkretne pytania i oczekiwałem reakcji oceny tych zadań przez samego zainteresowanego. Jego odpowiedź była bardzo krótka i treściwa: - „To jest zgodne również z moim postrzeganiem rzeczywistości dlatego chętnie się tego podejmę”. Cieszę się, że został mocnym zawodnikiem naszej drużyny.

- Jakie plany na następny rok? Nie pytam o najbliższe cztery lata, tylko o ten konkretny rok.

- Przede wszystkim kontynuacja zmian które rozpocząłem od pierwszego dnia urzędowania. Na pewno w dalszym ciągu rozwój Radomskiej Strefy Gospodarczej, na pewno rozpoczęcie dużej inwestycji jaką jest budowa Radomskiego Centrum Sportu. Ale też to co już zapisujemy w projekcie budżetu na rok 2016, czyli program utwardzania ulic gruntowych i budowa trasy N-S, która ma w 2018 roku stanowić alternatywę dla ul. 25 Czerwca. 

Dalej wsparcie radomskich wodociągów na rzecz pozyskania kolejnych unijnych dotacji, żeby zmieniać sieć wodno-kanalizacyjną i poprawiać jakość wody... 

- Rozwój budżetu obywatelskiego?

- Na pewno będziemy szukać w przyszłym roku najlepszej formuły, wykorzystując doświadczenia jakie przyniosły poprzednie edycje budżetu obywatelskiego, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. To coś naturalnego, że pojawia się jakaś negatywna przesłanka. Trzeba zareagować i zastanowić się jak ją usunąć. 

Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych