Z Białobrzegów wyjeżdżam do Radomia przed godziną 20 – tą. To samo. Nie świecą nie tylko lampy na pionowych słupach, lecz w ciemności pozostaje też sygnalizacja przestrzegająca przed zakrętami, również instalacje poprzeczne nad dwupasmówką. Na krótko odwiedzam hotel we Wsoli. Pani z bufetu na parterze biegnie śpiesznie do recepcji odebrać telefon. Z rozmowy orientuję się, że kierowca jadący w kierunku Warszawy, pyta najpierw o umiejscowienie hotelu a następnie o wolne miejsce. Nie był to jedyny telefon powodowany ciemnościami na S7 i śliską jezdnią. Wjeżdżając do Radomia spostrzegam, że i na ul. Warszawskiej sygnalizacja świetlna nie działa.
Docierając szczęśliwie do domu, puszczam mimo uszu informację znajomego kierowcy o tym, że na ul. 11 Listopada zapadł się fragment jezdni. Przełomy – przeszło mi przez myśl.