W domach pozostawili najbliższych, by udać się na wyznaczony w pasie przygranicznym posterunek. Wszyscy powtarzali zgodnie, że w ten sposób chcą wypełnić jedną z obietnic, którą złożyli wypowiadając słowa roty wojskowej przysięgi: “Bronić jej niepodległości i granic”. Główny trzon zgrupowania stanowili żołnierze 62 batalionu lekkiej piechoty z Radomia, których wspierali żołnierze z 61 blp w Grójcu oraz 64 blp w Pomiechówku, a także pododdziałów zabezpieczających 6MBOT. Do głównych zadań należały patole, zarówno piesze jak i zmotoryzowane w wyznaczonej strefie. Wydzielony został także specjalistyczny sprzęt, m.in. maszty oświetleniowe, agregaty itp.
- Służba przebiegła przede wszystkim bezpiecznie, a nasi żołnierze w 100% zrealizowali postawione przed nami zadnie – mówi dowodzący całym zgrupowaniem mjr Artur Wasilewski, dowódca 62 batalionu lekkiej piechoty w Radomiu. – Jestem dumny, że mogłem dowodzić tak zaangażowanymi żołnierzami. Wszyscy zasługują na słowa uznania. Był to dla nas także pierwszy poważny test, gdzie umiejętności zdobywane na poligonach i podczas ćwiczeń, mogliśmy wykorzystać w praktyce – dodaje Wasilewski.
- To był intensywny czas, ale wracamy z poczuciem dobrze wykonanego zadnia. Pogoda i warunki nas nie rozpieszczały, ale nikt z nas nie narzeka, bo wojsko nie szuka wygód. Podczas służby niczego nam nie brakowało, a największą nagrodą jaka nas spotkała, była przychylność ze strony miejscowej ludności, której doświadczaliśmy na każdym kroku – podkreśla żołnierz 6MBOT biorący udział w działaniach na granicy.
Warto podkreślić, że działania Wojsk Obrony Terytorialnej w ramach wsparcia Straży Granicznej, spotkały się z wielkimi słowami uznania i podziękowaniami, które dla wszystkich żołnierzy 6MBOT na ręce dowodzącego zgrupowaniem mjr. Wasilewskiego przekazał komendant lokalnej placówki Straży Granicznej.
Żołnierzy pełniących służbę na granicy, z opłatkiem i noworocznymi życzeniami, odwiedził w sylwestrowy dzień dowódca 6 Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej pułkownik Witold Bubak. Dowódca spotkał się nie tylko z żołnierzami, którzy odpoczywali po trudach dyżuru, ale przede wszystkim z tymi, którzy pełnili służbę na posterunkach. Ten mały, ale sympatyczny gest pozytywnie wpłynął na wysokie morale i dyscyplinę panującą wśród żołnierzy.
Żołnierze wrócili już do swoich najbliższych, swoich domów i codziennych obowiązków. Czekają na kolejne wyzwania i deklarują stawiennictwo na kolejne wezwanie, by znów wyruszyć w kierunku granicy.