W sierpniu sąd drugiej instancji nakazał przywrócenie Kazimierza Staszewskiego do pracy na warunkach, jakie miał wcześniej. Tymczasem okazało się, że od 1 lutego 2010 roku w ZTE nie ma już stanowiska specjalisty ds. przeciwpożarowych i BHP, które radny zajmował. Ochroną przeciwpożarową i BHP zajmuje się teraz zewnętrzna firma, Kuratela. Staszewskiemu zaproponowano więc dwa rozwiązania – albo zatrudni się w Kurateli, albo w ZTE na stanowisku robotnika gospodarczego, z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia.
Kazimierz Staszewski stwierdził, że jest gotów pracować w ZTE, ale na stanowisku starszego inspektora ds. p.poż i BHP. Zaproponował także, by „wytypować po dwie, trzy osoby, które spotkają się w najbliższych dniach i przeprowadzą wstępne uzgodnienia w tej konkretnej sprawie”. Na co zarząd ZTE sam wybrał – od 26 sierpnia powierzył radnemu funkcję robotnika gospodarczego w wydziale napraw, z dotychczasowym wynagrodzeniem. Kazimierz Staszewski propozycję odrzucił. W tej sytuacji kierownictwo spółki zwróciło się do rady miejskiej o prośbą o zgodę na rozwiązanie z radnym stosunku pracy. W uzasadnieniu ZTE powtarza, że w firmie nie ma już stanowiska, które zajmował Staszewski, i że odrzucił on proponowaną mu inna funkcję. „Mając na uwadze posiadane przez radnego kwalifikacje, potrzeby spółki i brak niezbędnych umiejętności i wiedzy w realizacji innych zadań wykonywanych przez spółkę – nie dysponujemy możliwościami powierzenia wymienionemu innych obowiązków” - możemy przeczytać w piśmie skierowanym do rady miejskiej.
Kazimierz Staszewski pracuje w ZTE od 30 lat, przez ostatnie 20 był szefem komisji zakładowej „S”.
Kierownictwo ZTE z prośbą o możliwość zwolnienia radnego po raz pierwszy zwróciło się we wrześniu 2009 roku. Wręczając mu wypowiedzenie kilka dni przed tym, nim rada miała szansę zając się sprawę. Wtedy radni odmówili zgody na zwolnienie kolegi.