Szeroki wykop prowadzi od szczytu grodziska do jego podnóża. Po zdjęciu wierzchniej warstwy ziemi archeolodzy, co dla nikogo nie było niespodzianką, natrafili na ludzkie szkielety i kości luzem; Piotrówka na przełomie XVIII i XIX wieku wykorzystywana była jako cmentarz. - Wiemy, że teren ten był wielokrotnie niszczony i przekopywany. Także niedawno, bo natrafiliśmy na jamę w ziemi, gdzie kości były porządnie zapakowane w foliowe woreczki. Pewnie ktoś przy jakichś pracach tutaj wykopał fragmenty szkieletu, a potem je porządnie pochował – mówi dr Maciej Trzeciecki z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, który kieruje radomskimi badaniami.
Znalezione szczątki zbadają antropolodzy. Określą płeć, wiek i wzrost zmarłych, ale także ustalą, jak nasi przodkowie się odżywiali, na co chorowali i na co zmarli. - Najwyraźniej w tym czasie w Radomiu była duża śmiertelność wśród najmłodszych mieszkańców, bo mamy dużą liczbę kości czy całych szkieletów dzieci – zauważa dr Trzeciecki.
Dla archeologów najważniejsze są jednak pozostałości średniowiecznego grodu. Nawet w tych zniszczonych, naruszanych przez lata warstwach ziemi znaleźli sporo fragmentów ceramiki. W czwartek natomiast natrafili na zabudowania – z ziemi zaczął się powoli wyłaniać zarys dużej piwnicy, obok pojawiła się następna.
Nieomal w tym samym czasie podobnego odkrycia dokonali naukowcy pracujący w drugim wykopie założonym na terenie dawnej osady podgrodowej. Tonąc po kolana w błotnistej mazi archeolodzy z mozołem odsłaniali ślady domu. - Ściany miały cztery – pięć metrów długości. Możemy powiedzieć, że to typowa powierzchnia średniowiecznego domostwa – tłumaczy prof. Joanna Kalaga z Instytutu Archeologii UW.
Szukanie czegokolwiek w cuchnącym bagnie laikowi wydać się może pozbawione sensu, bo co tu można znaleźć? Tymczasem, jak wyjaśnia prof. Kalaga, właśnie w takich warunkach – bez dostępu powietrza - relikty przeszłości miały szansę przetrwać.
Także tutaj w minionych dniach odkryto – poza miną przeciwpiechotną, która była znaleziskiem całkiem niezamierzonym i niespecjalnie miłym, bo zatrzymała badania na dwa dni – sporo fragmentów naczyń glinianych i kości zwierzęce. Archeolodzy natrafili też na fragmenty glinianych dyszy, prawdopodobnie elementu dymarki – pieca służącego do wytopu żelaza. Zachował się również niewielki nożyk żelazny. - Bardzo cennym zabytkiem jest dziecięca zabawka, zwana pisanką; to gliniane jajo polewane szkłem barwionym. Pisanki wyrabiano na Rusi, ale jej obecność w średniowiecznym Radomiu nie dziwi – gród leżał przecież na szlaku prowadzącym z Wielkopolski na Ruś – mówi prof. Joanna Kalaga. - Równie cenna jest też żelazna fibula podkowiasta, czyli rodzaj zapinki używanej do spinania szat. Fibule zapożyczyliśmy z wczesnośredniowiecznej Skandynawii. Skandynawskie wykonane były z brązu, żelazne to rodzima, polska, produkcja.
Za kilka dni na Piotrówce założone zostanie trzecie i ostatnie stanowisko – nad Mleczną, w miejscu gdzie przed rokiem odkryto fragmenty średniowiecznego mostu.