W miniony weekend do dyżurnego policji zadzwonił świadek, mówiąc, że słyszał przeraźliwe piszczenie psa, które nagle ucichło. Na miejsce skierowano policjantów, którzy zatrzymali mężczyznę, wychodzącego z opuszczonej posesji.
Podczas przeszukania podwórka w stojącej na nim studni znaleziono nieżyjące zwierze. Do pomocy w wyłowieniu psa wezwano straż pożarną z Lipska. Nie udało się jednak wydostać ciała zwierzęcia. Akcję wznowiono następnego dnia i wówczas wyłowiono go na powierzchnię.
Zabójcą okazał się zatrzymany na terenie opuszczonej posesji mężczyzna. To 67-letni mieszkaniec powiatu lipskiego. Jak ustalili policjanci podczas zabijania psa był trzeźwy. Swój bestialski czyn tłumaczył tym, że szczeniak szczekał zbyt głośno, co przeszkadzało jego współlokatorowi.
Mężczyzna wyraził wolę dobrowolnego poddania się każe. Grozi mu do roku więzienia.