Piotr Szprendałowicz: To są święta najbardziej rodzinne i najważniejsze w nszej kulturze. Szkoda, że będą bez śniegu w tym roku. Dla mnie najważniejsza jest atmosfera przy wigilijnym stole i duża życzliwość, której na codzień nam trochę brakuje.
Ja co roku przygotowuję kilka potraw, pierogi z kapustą i grzybami, sałatkę warzywną, spada na mnie także obowiązek przygotowania karpia, który jest kupowany żywy. Lubię wszystkie potrawy wigilijnego stołu, ale najbardziej barszcz grzybowy, karpia smażonego i pierogi.
W święta zawsze spotykamy się w szerokim gronie rodzinnym u seniorki rodu. Zawsze także jedziemy na cmentarz, by odwiedzić tych, których zabrakło przy świątecznym stole. Poza goszczeniem się przy stole, ważny jest także spacer i to, że jest mozliwość do nadrobienia zaległości z najbliższymi. Mój syn studiuje w Łodzi, widujemy się dosyć rzadko, a każdy z nas na codzień jest zapracowany, a ten świateczny czas sprzyja, by w rodzinnej atmosferze poruszyć wiele fajnych tematów.
U nas w domu zawsze u nas jest żywa choinka. Ja ją wybieram, a moja żona ubiera. W tym roku zaraz po świętach wyjeżdżamy z rodziną na trzy dni do Zakopanego.
Włodzimierz Bojarski: Przy tym całym zabieganiu marzy mi się czas spędzony z rodziną przy choince, w domowych pieleszach. Dla mnie czas świąt to czas błogosławiony, bo w ludziach wyzwala się życzliwość, dobroć. Ja mniej przywiązuję wagę do śniegu, ważna jest spowiedź, analiza postępowania, przyjaźń i zaduma. Z każdym rokiem człowiek ma świadomość, że zbliża się coraz bardziej do wieczności. Ja jestem romantykiem więc na myśl o świętach się rozpływam.
Wigilię co roku spędzamy u teściowej, a w pierwszy dzień świąt wyjeżdżamy na wieś. Moja małżonka bierze na siebie przygotowanie potraw, bo umie to robić i to ją pasjonuje.
Jeśli chodzi o przygotowania to pomagałem w sprzątaniu, ubieraniu choinki, przygotowaniu ryby. Bardzo chętnie pomagam też żonie przy zmywaniu naczyń, bo widzę, że po wszystkich przygotowaniach jest zmęczona i to stanowi dla niej ulgę.
Moje ulubione dania to karp smażony i racuchy teściowej. One jak nawet zostaną na drugi dzień to wygrywają w konkurencji z wymyślnymi ciastami. Bardzo lubię też kompot z suszu.
Święta u radomskich radnych część I, część II.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >