Chodzi o specjalne traktowanie wyrobów Rolniczej Spółdzielni Mleczarskiej Rolmlecz w sklepach PSS Społem, najpierw w Radomiu, a potem w Lublinie i Puławach między początkiem lipca 2003 a połową lipca 2007 roku. Prokuratura zarzuca Tadeuszowi B., Stanisławowi W. i Januszowi P. - byłym członkom zarządu Rolmleczu, że wręczali korzyści majątkowe w zamian za szczególne eksponowanie produktów spółdzielni na półkach sklepowych czy utrzymywanie wyrobów Rolmleczu w ciągłej sprzedaży. Sposobem przekazywania owych korzyści – łącznie ponad 320 tys. zł przez cztery lata – były umowy zlecenia zawierane z kierownictwem PSS Społem: najpierw z ówczesnym prezesem radomskiego PSS-u Marianem L. i jego zastępcą Cezarym R., a potem z szefem spółdzielni puławskiej Tadeuszem D. oraz prezesem lubelskiej - Mieczysławem Z. i wiceprezes Stanisławą P. Umowy Rolmlecz wystawił także na cztery inne osoby, m.in. na syna Cezarego R – Mariusza, oskarżone teraz o pośredniczenie w przekazywaniu łapówek.
Pięciu oskarżonych - Tadeusz B., Stanisław W., Janusz P., Cezary R. i Mariusz R. zwróciło się do sądu z wnioskami o umorzenie postępowania wobec braku znamion przestępstwa. Pełnomocnicy oskarżonych przekonywali w poniedziałek sąd, iż „prokuratura uległa presji i postanowiła o cokolwiek oskarżyć” ich klientów. Zarzuca się im bowiem czyny nieuczciwej konkurencji, tymczasem nic z tego, co robili oskarżeni, nie występuje w przywoływanym przez prokuraturę artykule ustawy o nieuczciwej konkurencji.
- Nieuczciwa konkurencja to jest celowe działanie, wymierzone w konkretny podmiot w celu zniszczenia tego podmiotu. Tymczasem z takim działaniem nie mamy tu do czynienia – przekonywał jeden z obrońców. - Prokuratura twierdzi, że produkty Rolmleczu były eksponowane w pewien sposób – na pewnej wysokości, którą klient zauważa. Ale przecież jakieś produkty na tej wysokości zawsze muszą stać; nie jest tak, że ta półka jest w sklepie pusta.
- Jeżeli dawanie pieniędzy prezesom PSS Społem, żeby towary Rolmleczu były eksponowane na półkach, nie jest nieuczciwą konkurencją, to chyba i ja, i oskarżeni żyjemy w różnych rzeczywistościach – replikowała prokurator, która wnosiła o oddalenie wniosków o umorzenie.
- Czy z powodu tych działań oskarżonych doszło do eliminacji z rynku innych podmiotów? - dopytał jeden z obrońców.
Tadeusz B. nazwał akt oskarżenia „absurdem nad absurdami”. - 28 października minęły trzy lata, jak o szóstej rano przyjechali policjanci i zakuli nas w kajdanki, i rozgłosili, że jesteśmy przestępcami na skalę Polski. Zarzucono nam, że weszliśmy na rynek puławski czy lubelski, a tam ludzie w kolejkach stali, żeby spróbować naszych wyrobów – tłumaczył były prezes Rolmleczu. I dodał: - Oskarża się tutaj ludzi zasłużonych dla regionu. Ja osobiście jestem wybitnie zasłużony dla regionu; dla dzieci, dla starszych...
Po wysłuchaniu stron sąd postanowił odroczyć wydanie postanowienia w sprawie wniosków o umorzenie postępowania do 14 grudnia.