Dzisiaj około godz. 9 rano do mieszkańca bloku przy ul. Piastowskiej zadzwonił młody człowiek i poinformował, że w jego mieszkaniu jest bomba. Na miejsce natychmiast pojechała policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe, pogotowie gazowe, pogotowie energetyczne oraz straż miejska. Zarządzono ewakuację mieszkańców tego budynku. Ewakuowano około 100 osób. Policyjni pirotechnicy z psem przeszkolonym do wykrywania materiałów wybuchowych przeszukali pomieszczenia budynku. Na całe szczęście był to tylko głupi żart i mieszkańcy wrócili do swoich mieszkań. Akcja służ ratowniczych kosztowała kilkanaście tysięcy złotych.
Od momentu zgłoszenia podłożenia ładunku wybuchowego nad sprawą zaczęli pracować radomscy policjanci. "Kryminalni" ustalili, że rozmowę wykonał młody chłopak z telefonu komórkowego rodziców. Żartownisiem okazał się 15-latek, który zadzwonił najprawdopodobniej do swojego nauczyciela. Niedługo po zdarzeniu chłopak został zatrzymany i przewieziony do komendy, gdzie został przesłuchany. Jak wyjaśnił zadzwonił dla żartu, chciał się też popisać przed kolegami. O dalszym losie nastolatka zadecyduje Sąd dla Nieletnich. Z konsekwencjami finansowymi muszą się także liczyć rodzice 15-latka, którzy najprawdopodobniej będą musieli pokryć koszty akcji służb ratowniczych.