Radomski Sąd Okręgowy, który zajmował się próbą otrucia działaczki Solidarności, uznał w czerwcu, że była to zbrodnia komunistyczna i jako taka uległa przedawnieniu, a nie zbrodnia przeciwko ludzkości, która się nie przedawnia. Sprawę należy więc umorzyć. Prokuratura zaskarżyła to postanowienie.
Radomski wymiar sprawiedliwości uznał, że nie mamy w tym przypadku do czynienia z ludobójstwem, które nie ulega przedawnieniu, ale rozpatrując sprawę nie wziął pod uwagę źródeł prawa międzynarodowego. Otóż zbrodnia przeciwko ludzkości nie musi zawsze oznaczać ludobójstwa. Z taką zbrodnią mamy do czynienia także w przypadku świadomych, celowych działań przedstawicieli struktur państwowych przeciwko komuś, kto np. prezentuje odmienne poglądy polityczne. A funkcjonariusze SB reprezentowali państwo, nie byli prywatnymi osobami, które postanowiły otruć Annę Walentynowicz. Dlatego Sąd Apelacyjny uchylił postanowienie Sądu Okręgowego i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy – tłumaczy sędzia Cezary Wójcik, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Do otrucia opozycjonistki miało dojść w 1981 w Radomiu. Próba się nie powiodła, ponieważ Anna Walentynowicz wcześniej wyjechała z miasta. W 2009 roku IPN postawił byłym funkcjonariuszom SB: Tadeuszowi G., Markowi K. i Wiesławowi S. zarzuty, a rok później sprawa trafiła do sądu. Wyrok w sądzie pierwszej instancji zapadł 22 czerwca tego roku.