Wtorek 26 listopada
Delfiny, Lechosława, Konrada
RADOM aktualna pogoda

Reorganizacja oświaty: nie chcemy, nie zgadzamy, nie oddamy (aktualizacja, nowe zdjęcia)

Iwona Kaczmarska 2011-12-20 23:00:00

„Wszystkie przedszkola to jedna rodzina”, „Ole, ole, nie damy się” i „Panie Fałek, good bye” - śpiewali rodzice przedszkolaków przed salą, gdzie obradowała specjalna komisja ds. reorganizacji placówek oświatowych. Prywatyzacja przedszkoli była ostatnim punktem jej dzisiejszych obrad. Wychodzącemu z sali wiceprezydentowi Ryszardowi Fałkowi rodzice zapowiedzieli, że to ostatnia kadencja PiS w mieście.

 

Przez prawie osiem godzin członkowie speckomisji słuchali dzisiaj przedstawicieli placówek, które magistrat proponuje zamknąć, wygasić, połączyć lub przekształcić. Wypowiedzieć się mogli rodzice i rada pedagogiczna, a także – w przypadku MDK-u i „odzieżówki” oraz „skórzanki” - pełnoletni uczniowie. Wszyscy przedstawiali argumenty wyłącznie przeciw proponowanym zmianom.

Reprezentacja PSP nr 8, która ma być przeniesiona do „trzynastki”, przyszła do urzędu miejskiego z transparentami w obronie szkoły. - To najstarsza podstawówka w Radomiu i choćby dlatego powinna być zachowana, bo wydarzenia z przeszłości są na wagę złota – argumentowali rodzice uczniów z „ósemki”. Podkreślali, że dzieci czują się bardzo dobrze i bezpiecznie, a przejście do innej szkoły będzie dla nich traumatycznym przeżyciem. Także średnio bezpiecznym, bo będą musiały pokonać cztery przejścia przez ulice, po których jeździ 11-12 tys. aut. Przy ul. Dzierzkowskiej uczą się do pierwszej, drugiej, w PSP nr 13 będą kończyły lekcje po piątej po południu. Na dodatek w „trzynastce” wychowanie fizyczne odbywa się na korytarzu, bo sala gimnastyczna jest tak obciążona, a w „ósemce” są dwie sale gimnastyczne.

- Salki – prostował wiceprezydent Igor Maszałkiewicz. - Tak naprawdę nadają się do prowadzenie gimnastyki korekcyjnej, a nie zajęć w-f.

Rodzice przypomnieli, że w 2003 roku, kiedy po raz pierwszy miasto próbowało zamknąć PSP nr 8, powstało Stowarzyszenie Przyjaciół Ósemki, które nie tylko wspiera szkołę własną, niebagatelną pracą, ale na rozmaite remonty budynku wydało 130 tys. zł.

- Powszechnie wiadomo, że nowe dzieci nie są mile widziane w zżytej grupie; będzie dochodziło do konfliktów – mówili rodzice.

Wiceprezydent Fałek tłumaczył, że przejdą całe klasy wraz z nauczycielami, więc dla dzieci nowy będzie tylko budynek. Nauczyciele odpowiadali na to, że już mają sygnały od rodziców, że nie poślą dziecka do „trzynastki”, więc przejście całych klas to mit.

Adama Słomkę, szefa nauczycielskiej „S” zainteresował stan budynku; co będzie, jeśli sanepid albo straż pożarna każe szkołę zamknąć? - Szkoła wcale nie jest w takim fatalnym stanie. Mamy projekt remontu dachu opiewający na 170 tys. zł. Park Kościuszki został wyremontowany za zdecydowanie większe przecież pieniądze. Czy naprawdę nie znajdzie się w mieście pieniędzy na remont tego dachu? - pytała jedna z nauczycielek.

Wiceprezydent Marszałkiewicz wyjaśniał, że problem nie leży tylko w remoncie dachu. - Jeśli zacznę robić dach, będzie to znaczyło, że utrzymujemy szkołę. Czyli czeka nas wydatek na remont elewacji, obłożenie drewnianych stropów materiałem niepalnym, zmianą elektrycznego ogrzewanie. To są setki tysięcy złotych w kolejnych latach – mówił wiceprezydent.

Przeciwni likwidacji poprzez wygaszenie byli także nauczyciele i rodzice uczniów z Zespołu Szkół Gimnazjalnych przy ul. Wierzbickiej. - Jesteśmy jedyną placówką w mieście, która prowadzi klasy uzawodowione. Mamy dzieci z trudnościami dydaktycznymi, których pozbywają się gimnazja rejonowe. Tam zresztą były spychane na boczny tor – przekonywali nauczyciele. - Tutaj się otwierają, chcą się uczyć, bo ten ich wysiłek jest doceniany. Wcześniej nie były ani doceniane, ani chwalone. Rozbicie takiego zespołu będzie ze szkodą dla miasta.

Wtórowali im rodzice: - Dzieci były w gimnazjach rejonowych zagubione i zastraszone; tam się jako uczniowie nie sprawdzali, więc byli izolowani. Tu się angażują w pracę na rzecz szkoły, czują bezpiecznie.

Swoje argumenty przedstawiali także rodzice, nauczyciele i wychowankowie MDK. - Mówicie państwo, że miasto musi oszczędzać i liczycie, ile się uda zaoszczędzić na przekształceniu MDK-u. To jest rachunek z punktu widzenia księgowego. Ale jest jeszcze rachunek społeczny. Jeśli MDK stanie się placówką kultury, zajęcia będą płatne; co najmniej 30 zł. Dla rodziców oznacza to wydatek 3 tys. zł rocznie – mówił Jan Andrzej Jasiński, nauczyciel plastyki.

Dariusz Krajewski, dyrygent młodzieżowej orkiestry Grandioso przepowiadał, że w nowej strukturze zespołu może już nie być. Bo prowadzący orkiestrę zostaną przecież zwolnieni, nie wiadomo, kto przejmie instrumenty. Pomysł, że Grandioso ma zostać rozwiązane zdumiał obu wiceprezydentów – miastu nawet przez myśl nie przeszło, żeby pozbywać się orkiestry. - To zależy tylko od państwa, czy wy będziecie chcieli tam nadal pracować – mówił wiceprezydent Fałek.

Dyrektor Elżbieta Sobkowiak przyznała, że jest przygotowany program oszczędnościowy w MDK-u i jeśli zajdzie potrzeba, można go wdrożyć. Dałoby to oszczędności rzędu 500-600 tys. zł. - Mam rozumieć, że daliśmy państwu, uchwalając budżet na przyszły rok, o 500-600 tys. zł na dużo? Dla mnie to jest ogromna kwota, a pani mówi o tym tak lekko – zauważył wiceprezydent Marszałkiewicz.

Okazało się, że z planów utworzenia z PSP nr 18 i PP nr 22 zespołu szkolno-przedszkolnego niezadowolone są obie placówki. - Współpracujemy ze sobą, ale bardzo ciężko pracowaliśmy na swoją autonomię i chcemy ją zachować. Nie chcemy utracić naszej nazwy – przekonywali ich przedstawiciele.

Przedstawiciele magistratu zapewniali, że utworzenie zespołu nie oznacza likwidacji „osiemnastki” czy przedszkola nr 22; zachowają swoje nazwy i patronów.

Również kwestia tożsamości wydawała się najważniejszą sprawą dla reprezentacji Zespołu Szkół Zawodowych im. Jana Kilińskiego oraz Zespołu Szkół Odzieżowych. Obie powoływały się na swoją tradycję i historię; przekonywały także, że nauka we wspólnym budynku nie zbliżyła obu społeczności.

Najliczniejszą, bo kilkudziesięcioosobową – i najgłośniejszą – grupę stanowili nauczyciele 18 przedszkoli, które miasto planuje sprywatyzować, oraz rodzice uczęszczających tam maluchów. Także oni na spotkanie z komisją przyszli z transparentami „NIE dla prywatyzacji”; najpierw protestowali przed UM, a potem przeszli pod salę obrad. 

Wiceprezydent Fałek wyjaśniał najpierw reprezentacji nauczycieli, a potem rodziców, że miasto chce przekazać przedszkola do prowadzenia w pierwszej kolejności dyrekcji, nauczycielom czy stowarzyszeniom, ale pod licznymi warunkami – prywatne placówki muszą utrzymać opłaty na obecnym poziomie, ale nie wolno im zmniejszyć czy pogorszyć oferty możliwej w placówce samorządowej. Preferowali jako nowi gospodarze będą ci, którzy zadeklarują zatrudnienie jak największej liczby dotychczasowych pracowników. Budynki wraz z wyposażeniem pozostaną własnością miasta, a nowym prowadzącym zostaną jedynie użyczone na 10 lat. Remonty kapitalne nadal będzie wykonywał magistrat, a bieżące – prywatny właściciel. 

- Dlaczego aż tyle przedszkoli do prywatyzacji?! Dlaczego miasto nie spróbuje z jednym, żeby się przekonać, jak to działa? - dopytywali i nauczyciele, i rodzice.

Nauczyciele przypominali, że miasto zachęcało ich do podnoszenia kwalifikacji, robienia dodatkowych studiów i kursów, a teraz nie pozwala im tych kwalifikacji wykorzystać. Bo prywatny właściciel przedszkola zatrudni nie dyplomowanego nauczyciela, ale osobę świeżo po studiach, bo ta jest tańsza. Tym samym nie ma mowy o zachowaniu dotychczasowego standardu w przedszkolu. A oszczędności będą na tym przekształceniu iluzoryczne – przedszkola trzeba będzie najpierw zlikwidować, by móc je sprywatyzować, a to oznacza wypłacenie odpraw wszystkim zwalnianym nauczycielom. - Ile to będzie kosztowało? - dopytywali. Na to pytanie przedstawiciele magistratu przygotowani nie byli.

Rodzice z kolei nie wierzyli w zapewnienia o niezmienionych opłatach i takiej samej opiece. - W prywatnych przedszkolach opłaty wynoszą nawet 900 zł! Nas nie stać na posłanie dziecka do takiego przedszkola – mówili. - Przecież prywatnemu właścicielowi będzie zależało na zysku z tej działalności. Jeśli nie podniesie opłat, to z czego będzie miał ten zysk?!

Wychodząc z sali przedstawiciele przedszkoli sarkali: - To farsa, a nie spotkanie! Nic się nie dowiedzieliśmy...

Na zakończenie obrad przed salą czekało kilkudziesięciu rodziców. Wychodzącego wiceprezydenta powitali śpiewem: - Panie Fałek, panie Fałek, good bye, good bye.

We środę speckomisja spotka się z reprezentacją IV LO, gdzie planuje się utworzenie klas gimnazjalnych z językiem hiszpańskim, PG nr 5, w którym członkowie zespołu widzieliby centrum nauki i klasy licealne oraz PG nr 13, w którym może być utworzona klasa licealna.

Decyzja, którą speckomisja podejmie, zostanie przedstawiona prezydentowi, a ten postanowi, którą ze zmian zarekomendować do uchwalenia radzie miejskiej. 

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych