Przed Pubem u Jana na Rynku w grzecznej kolejce stoi kilkanaście, przeważnie młodych i bardzo młodych, osób. Z pubu wychyla się jeden z prowadzących casting: - Dzień dobry. Za chwilę zaczynamy. Będziemy pytali m.in. o wzrost i obwód w pasie, więc jeśli ktoś nie wie, niech dzwoni do mamy albo leci po centymetr. W grupce poruszenie – wzrost to nie problem, ale obwód w pasie? Przyszli aktorzy zastanawiają się, czy pomiar musi być dokładny czy wystarczy „na oko”. Centymetra nikt ze sobą nie przyniósł, ale – potrzeba matką wynalazków. Jedni drugich mierzą rozstawionymi palcami dłoni (nie jest potrzebny obwód co do milimetra) albo... za pomocą kartki maszynopisu.
- Mieszkam niedaleko i zobaczyłem kolejkę; dowiedziałem się o co chodzi i też postanowiłem spróbować. Traktuję to jako przygodę. Może będą potrzebowali wysokich, młodych ludzi? - zastanawia się 16-letni Marcin.
Casting nie jest skomplikowany – filmowcy spisują dane potencjalnych aktorów: wiek, wzrost, nawet numer buta i robią zdjęcia.
- Skoro potrzebują tylko statystów, to wiadomo, że na castingu nie będą sprawdzać, czy umiemy grać – 17-letni Kamil Gutkowski namówił na statystowanie mamę i 15-letniego brata, Dominika. Ani chłopcy, ani ich mama nigdy wcześniej nie uczestniczyli w castingach; nie grali też w żadnych szkolnych przedstawieniach. Przyznają, że na Rynek przywiodła ich ciekawość. - Ale pieniążki też się przydadzą. Jeśli, oczywiście, zostaniemy wybrani... - śmieje się pani Monika.
Także dla 15-letniej Patrycji Cieplińskiej to pierwszy casting. - Chodzę jednak na kółko teatralne. To moje wielkie hobby – przyznaje Patrycja.
Olę Śmietankę na casting namówiła koleżanka, Kasia Wrzosek. Jej rodzice nawet nie wiedzą, że stara się zagrać w filmie. - Chciałyśmy sprawdzić, czy się nadajemy. To film historyczny, o drugiej wojnie światowej – mówi Kasia.
- Marzyło mi się, żeby zostać aktorką – zdradza z przejęciem sześcioletnia Julia. Jej brat - bliźniak, Bartosz poglądy na swoją drogę życiową ma sprecyzowane od kołyski, dosłownie: - Ja od pięciu lat marzyłem, żeby być aktorem. Na casting przyszli z mamą, która też się zdecydowała wystąpić. - To może być świetna przygoda. A przyciągnęło mnie tutaj, przyznaję, nazwisko reżysera – mówi pani Ewa.
Filmowcy poszukiwali aktorów do ról przechodniów, mieszkańców wojennego Radomia i żołnierzy w dwóch turach. Do południa pojawiło się 150 osób, głównie młodych. - Średnia wieku to 21-22 lata. Mamy nadzieję, że po południu przyjdą także osoby w średnim wieku czy starsze. W ciągu tygodnia zdecydujemy, kto z nich zagra – mówią filmowcy.
Do najnowszego filmu Jana Kidawy-Błońskiego „Nigdy się nie dowiesz” potrzeba około stu statystów w wieku od 6 do 65 lat. Zdjęcia rozpoczęły się 4 sierpnia, a zakończyć się mają 12 września. Część plenerów kręcona będzie w Radomiu. Akcja filmu dzieje się w Radomiu w czasie hitlerowskiej okupacji. To historia skomplikowanych relacji między młodą Polką, Janiną i żydowską dziewczyną, Ester, której schronienia udzielają rodzice Janiny. Premiera obrazu planowana jest na lato przyszłego roku.