- Skąd się wziął pomysł utworzenia bractwa?
- W Radomiu nie mieliśmy takiej tradycji; w każdym razie nie mówią o tym żadne źródła historyczne. Sądzić należy jednak, że te zadania, które w innych ośrodkach, np. w Krakowie, bractwa spełniały, a więc ćwiczenie się i przygotowywanie do obrony murów miejskich, w Radomiu czynić musiały cechy rzemieślnicze. Tak nakazywało ówczesne prawo. I w zasadzie jedynymi, którzy w miastach mieli fundusze na utrzymanie broni i gotowości bojowej, byli mieszczanie. Stąd też ta grupa społeczna posiadała szczególne zobowiązanie, ale i znajdowała szczególne uznanie wśród władców, którzy nadawali bractwom przywileje. Późniejsze czasy, po średniowieczu, nieco osłabiły rolę obronną bractw, które stawały się miejscem dla ludzi o wysokim statusie społecznym, już w niewielkim stopniu wywodzących się od rzemiosła i cechów, ewoluując w kierunku organizacji o charakterze kulturalno–patriotycznym. Tak było do początku wieku XIX, kiedy bractwa podupadły. Dopiero po odzyskaniu niepodległości na nowo zaczęły się rozwijać w całej Polsce, już jako stowarzyszenia patriotyczno-kulturalne i towarzyskie. Dziś w Polsce istnieje około stu bractw i towarzystw strzeleckich, a niemałą ich część stanowią zupełnie nowe organizacje. I taką właśnie wiekową tradycję Krakowskiego Bractwa Kurkowego możemy od listopada oglądać na wystawie w Muzeum J. Malczewskiego. Właśnie w czasie otwarcia tej wystawy wiele osób pytało, dlaczego w Radomiu nie mogłoby powstać bractwo kurkowe. Wiele osób w rozmowach ze mną deklarowało wolę przynależności. I tak z grupą przyjaciół i znajomych postanowiliśmy zawiązać Radomskie Bractwo Kurkowe.
- Czy trudno było zebrać ludzi? Przyszłym członkom stawia się bardzo wysokie wymagania...
- Dziś do Bractwa Kurkowego Świętego Sebastiana należy 43 członków zwyczajnych i trzech wspierających; to ci, którzy nie mogli być z nami na zebraniu założycielskim, statut przewiduje bowiem tylko osobistą obecność, by można było mówić o pełnoprawnym członkostwie. Co do samych kryteriów przystąpienia do bractwa, rzeczywiście są bardzo ostre. Przede wszystkim, ze względów historycznych, bractwo jest organizacją wyłącznie dla mężczyzn. Należy mieć ukończone 33 lata i ustabilizowaną sytuację rodzinną, zawodową i społeczną. Ustaliliśmy, że przyjmowani będą jedynie panowie, wobec których nie ma wątpliwości, że nikt za nich nie będzie się wstydził. A i samo bractwo, jako organizacja elitarna, na ich prestiżu i aktywności społeczno–zawodowej, budować będzie własną markę. Chcielibyśmy, aby mieszkańcy Radomia i ziemi radomskiej byli z nas dumni, tak jak ma to miejsce chociażby w Krakowie. Jednoznacznie również określiliśmy, że niedopuszczalne jest mieszanie do naszej działalności polityki i podziałów politycznych, a w konsekwencji wykorzystywanie bractwa do gry politycznej. Druga naczelna zasada to ta, że jeżeli w nazwie mamy słowo „bractwo”, to niedopuszczalne byłoby, aby bracia kurowi - zarówno w relacjach organizacyjnych, jak i na zewnątrz - mówili o sobie źle. Powiedzieliśmy sobie jasno, że gdyby ktoś miał taki zamiar, to lepiej przemilczeć i nie naruszać prestiżu oraz godności członka bractwa i samego bractwa. Mamy budować pewną więź braterską i towarzyską, więc musimy budować własny autorytet i podkreślać autorytet społeczny innych członków bractwa. Na straży tych zasad ma stać wewnętrzna struktura organizacyjna, m.in. kanclerz i Trybunał Honorowy, którzy formalnie mają być strażnikami godności i tradycji brackiej. Co więcej, bractwo jest również organizacją, gdzie jego członkowie powinni poczuwać się nie tylko do wzajemnej życzliwości, ale i do wzajemnego wspierania się. Gdyby któraś z tych wymienionych zasad, została złamana, członek bractwa będzie musiał je opuścić. Myślę, że bardzo jasno określone zasady naboru i obecności w bractwie, a także idea jedności, o których mówiliśmy już podczas spotkania informacyjnego, spowodowały tak duże nim zainteresowanie. Oczywiście, dodać należy, że sama nazwa i tradycja bractw kurkowych stała się potężnym magnesem.
- Jakie są zatem cele bractwa i jak będą realizowane?
- Najważniejszy z tych celów to kultywowanie tradycji o dziedzictwie Radomia i ziemi radomskiej poprzez organizację różnych przedsięwzięć o charakterze kulturalno–edukacyjnym. Chcemy nie tylko uczestniczyć w imprezach miejskich czy innych instytucji, ale organizować własne uroczystości i imprezy plenerowe. Oczywiście, pokazywalibyśmy się w strojach kontuszowych, które chcemy mieć w ciągu roku. Myślę tu również o tradycyjnym strzelaniu do kura, o tytuł honorowy Króla Kurkowego. Drugim ważnym celem będzie uczestnictwo w kreowaniu i opiniowaniu kierunków rozwoju kulturalnego miasta. Chcemy również podtrzymywać i rozwijać działalność dobroczynną i samą piękną tradycję bracką. Przypomnę, że pierwszym, bardzo konkretnym, działaniem było przekazanie parafii i kościołowi św. Wacława cennych szkiców rekonstrukcyjnych prof. Wiktora Zina. Mają one nie tylko dużą wartość materialną, ale przede wszystkim historyczną, gdyż właśnie w oparciu o nie kościół św. Wacława został odbudowany. Właśnie w dalszej rekonstrukcji i renowacji tego najstarszego kościoła w Radomiu, który jest zresztą naszą bracką patronalną świątynią, chcemy bardzo mocno uczestniczyć, promując ją zarazem. Bardzo mocno chcielibyśmy również pokazać radomianom, nieco zapomniany, element historii naszego miasta, a mianowicie Trybunał Skarbowy Radomski, będący najwyższą izbą obrachunkową I Rzeczypospolitej, który miał uprawnienia sądu skarbowego, pełniąc rolę współczesnej Prokuratorii Generalnej. Przypomnę, że nasz radomski trybunał powołany został przez sejm w 1613 roku jako komisja sejmowa, tzw. komisja radomska. Na jego czele stał marszałek, którym zostawał - wybierany przez sędziów - senator świecki oraz prezydent, którym był biskup katolicki. Od 1677 w jego obradach uczestniczyli deputaci szlacheccy, wybierani przez sejmiki gospodarcze. Od 1717 komisja została przekształcona w stały organ trybunalski. Warto, aby historia jednego z najważniejszych organów państwa polskiego, zajmującego się kontrolą wydatków i przychodów skarbu publicznego, była dobrze znana radomianom. A wśród zadań najbliższych jest doprowadzenie do jak najszybszej rejestracji bractwa w KRS, w którym złożyliśmy w miniony piątek stosowne dokumenty. To bardzo ważne, aby mieć jak najszybciej własną osobowość prawną, ponieważ to pozwoli nam ubiegać się o fundusze zewnętrzne na realizację naszych celów i zadań.
- Jest Pan hetmanem bractwa. Jaka jest jego rola i jaką ma władzę?
- Staraliśmy się nawiązać do tradycyjnego, staropolskiego nazewnictwa i podziału władzy w bractwie. Stąd mamy hetmana, regimentarza, który go zastępuje, kanclerza, podkanclerzego, podskarbiego, referendarzy, czy wspomniany już Trybunał Honorowy. Hetman i Rada Bracka rzeczywiście mają nieco większą władzę niż w tradycyjnych współczesnych stowarzyszeniach. Staraliśmy się określić to tak, aby zapewnić nie tylko pewną ciągłość władzy w bractwie, ale też aby zachować pewien stabilny kurs co do celów i zadań, które na siebie przyjęliśmy. Nie chcielibyśmy, aby za jakiś czas bractwo obrało inny kierunek, a szczególnie, żeby skierowało go na jakieś rafy polityczne. Nie chcemy, by nasi członkowie zaczęli się różnić z takich powodów, a z czasem opuszczać bractwo lub wstydzić się, że kiedyś do niego należeli. Zgodziliśmy się wszyscy, że dość silna władza hetmana - nieco podobnie jak w dawnych „organizmach wojskowych”, a stąd przecież nazwa hetmana - zapewni nam właściwy kurs.
- Co dorosłych i bardzo poważnych ludzi skłania do przynależności do stowarzyszenia, które tak mocno akcentuje tradycję i kulturę narodową?
- Po pierwsze, ludzie potrzebują jasno określonych zasad i celów, do których chcą dążyć i je realizować. My to uczyniliśmy i wszyscy na nie się zgodzili! Po drugie - chcą mieć pewność, że ta umowa, co do celów i narzędzi oraz sposobów realizacji, będzie skutecznie i wytrwale realizowana. Po trzecie, właśnie tradycja bracka, bardzo szlachetna i piękna, jest zasadniczym elementem zarówno spójności brackiej, ale i emanacją potrzeby dążenia do piękna i rzeczy szlachetnych, które tkwią w każdym człowieku. Takie rozwiązania, które zaspokajają nasze wewnętrzne potrzeby duchowe, dążenia do piękna i szlachetności, pokazuje właśnie tradycja i kultura. Proszę zauważyć, że ludzie, to co piękne i nieprzemijające wciąż podziwiają, tego słuchają i to oglądają, sami się na tym wzorują i dążą własnymi środkami bądź zbiorowo do ich realizacji. Podam na koniec najprostszy przykład, który przez analogię można zastosować również do bractwa. Chodzi o kanon D-dur, znany też jako kanon Pachelbela. Skomponowany został około 1680 roku, czyli w epoce baroku. Do dziś dnia kanon doczekał się tysięcy różnych wykonań i transkrypcji. Wykonywany jest przy okazji uroczystości religijnych, ślubnych, podczas znakomitych koncertów ze wspaniałymi gwiazdami muzyki poważnej i rozrywkowej, a przede wszystkim słuchany w domu z własnej wewnętrznej potrzeby. Nawiasem mówiąc, jest to jeden z moich ulubionych utworów muzyki klasycznej. Dlaczego tak się dzieje? Otóż właśnie dlatego, że ludzie odnajdują w tradycji coś, co uwzniośla ich marzenia i wznosi dusze do piękna.
- Czego należy życzyć hetmanowi i bractwu?
- Abyśmy potrafili dobrze i wiernie służyć mieszkańcom Radomia i Ziemi Radomskiej, odnajdując w tym i zaspokajając własne potrzeby duchowe i intelektualne. Mam nadzieję, że pomoże nam w tym również, nie tylko nasza praca, ale i nasz patron święty Sebastian.